Dorożki znów na krakowskich ulicach. "Dwa najbliższe tygodnie będą dla nas decydujące"

Po ponad trzech miesiącach na krakowskie Stare Miasto wyjechały dorożki. Jednak dziś chętnych na przejażdżkę było niewielu. Najbliższe tygodnie będą próbą czasu dla dorożkarzy, których biznes wciąż stoi pod znakiem zapytania. Przez koronawirusa ponad połowa właścicieli zaprzęgów postanowiła zawiesić swoją działalność.

- Bardzo się cieszymy, ale też jesteśmy pełni obaw, bo tak naprawdę nie wiemy, co przyniesie przyszłość. A ona do tej pory nas nie oszczędzała. Nie spodziewamy się tłumu chętnych z tego względu, że wciąż jest duża obawa przed podróżowaniem. Aczkolwiek teraz wszystko będzie się wyjaśniać. My możemy zapewnić, że jazda naszymi dorożkami jest całkowicie bezpieczna - mówi Sara Partyka ze Stowarzyszenia Dorożkarzy Krakowskich.

Krakowska Izba Turystyki oszacowała, że w tym momencie w Krakowie ruch turystyczny spadł o 95% w porównaniu do zeszłego roku. Dorożkarze, którzy zdecydowali się wrócić do pracy, boją się, że turyści nie wrócą do zwiedzania Krakowa w dorożkach.

- Nie ma grup, nie ma klientów. Jeśli chętnych będzie tylu, co dzisiaj, to będziemy musieli zrezygnować z reszty dorożek. Na razie jeszcze poczekamy i zobaczymy, bo to dopiero pierwszy dzień. Dopiero po dwóch tygodniach możemy zastanawiać się co dalej.

- Jest ciężko bardzo. Jeśli później będzie tak, jak dziś, to zbyt duże zobowiązania wobec miasta nie pozwolą nam funkcjonować - mówią właściciele dorożek.

W dorożkach znajduje się płyn do dezynfekcji dla klientów, a powożący prowadzą zaprzęgi w maseczkach. Do dorożek mogą wsiąść wyłącznie osoby, które mieszkają razem lub tworzą jedną grupę.

Źródło: Dorożki znów na krakowskich ulicach. "Dwa najbliższe tygodnie będą dla nas decydujące"