Spis treści
Mieszkańcy Sierczy wstrząśnięci wypadkiem.
"Super Express" rozmawiał z bezpośrednim świadkiem wypadku, do którego doszło w nocy z czwartku na piątek, 28-29 czerwca.
– Usłyszeliśmy najpierw ogromny huk, a zaraz potem wybuch, wybiegliśmy na drogę, auto stało w płomieniach, zaczęło się już palić pobliskie drzewo, zaraz przyjechały straże pożarne – mówi mieszkająca w pobliżu kobieta.
Polecany artykuł:
To nie pierwszy taki wypadek
Kobieta dodaje, że to nie pierwszy wypadek w tej okolicy.
– Jakiś czas temu także doszło tu do wypadku, też młodzi ludzie, wypadli z drogi na pobocze, mieli więcej szczęścia bo wszyscy przeżyli – mówi.
Jak nam się udało ustalić Lexus należy do 40–letniej mieszkanki powiatu wielickiego, a w wypadku brała udział osoba z jej rodziny. W momencie gdy doszło do wypadku właścicielka auta przebywała za granicą.
Jak doszło do tragedii?
Pierwsze ustalenia śledczych mówią, że auto musiało jechać z dużą prędkością, powyżej 100 km/h. Droga, na której doszło do wypadku jest wąska i kręta. To właśnie na jej łuku kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w betonowy przepust. zaraz potem stanął w płomieniach. Pożar gasiło 15 strażaków.
– Nasze działania polegały na ugaszeniu pożaru, wewnątrz samochodu odnaleźliśmy trzy ofiary śmiertelne. Niestety nie mogliśmy zidentyfikować ani wieku ani płci ofiar – powiedział kpt Hubert Ciepły, rzecznik prasowy PSP w Krakowie.
"Straszna śmierć. Szkoda ludzi"
Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że to mieszkańcy sąsiedniej wsi, młodzi ludzie. Mieli zabrać auto rodzicowi jednego z nich, by się przejechać.
– Jesteśmy wstrząśnięci tym wypadkiem, mieszkamy po drugiej stronie ulicy. Lubią po tej drodze jeździć szybko. Szkoda ludzi, bo to straszna śmierć w płomieniach – powiedział Stanisław Kaczor, mieszkaniec Sierczy.
