- W rocznicę śmierci Pawła Ziętkiewicza, rodzina i przyjaciele protestowali w Białym Dunajcu domagając się sprawiedliwości.
- Śledztwo w sprawie śmierci 25-letniego strażaka trwa rok, ale dotychczas nikt nie usłyszał zarzutów, mimo że bliscy wskazują na konkretne osoby odpowiedzialne za pobicie.
- Prokuratura zabezpieczyła nagranie z monitoringu, które zarejestrowało fragment zdarzeń oraz czeka na kluczowe opinie biegłych, w tym toksykologiczne i z zakresu medycyny sądowej, aby ustalić przyczynę śmierci.
Rocznica tragedii w Białym Dunajcu. Bliscy Pawła zorganizowali protest
Od śmierci Pawła minął rok. W tę bolesną rocznicę rodzice, siostra i najbliżsi przyjaciele protestowali przeciwko bezprawiu i żądali dla Pawła sprawiedliwości. W ciągu roku, mimo otwartego śledztwa, nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów, choć we wsi wszyscy wiedzą, kto Pawła bił.
- Tego nie można nazwać bójką. Tych dwóch strażaków, którzy Pawła bili, byli od niego dwa razy więksi i silniejsi. A potem żona jednego z nich ścierała krew Pawła z podłogi w remizie. Wszystko nagrał monitoring - mówi przyjaciel zmarłego strażaka. O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy już na łamach "Super Expressu".
Faktycznie rzeczniczka prokuratury okręgowej w Nowym Sączu przyznaje, że jednym z zabezpieczonych dowodów jest nagranie z monitoringu. Dodaje jednak, że zarejestrowało ono fragment zdarzeń, do których doszło w Białym Dunajcu.
Zbrodnia bez kary
Pawła Ziętkiewicza znalazła mama i siostra w pobliżu remizy. To one wezwały karetkę pogotowia. Od początku stan 25-latka lekarze określali jako bardzo ciężko. Młody strażak zmarł w szpitalu. Obecnie śledztwo jest już na końcowym etapie. Do tej pory nikt nie usłyszał jednak zarzutów.
- Czekamy jeszcze na kluczowe dla sprawy opinie: na opinie z zakresu badań toksykologicznych oraz zwróciliśmy się do biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie o ponowna opinie w sprawie przyczyny śmierci - poinformowała "Super Express" Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.