Samolot wypadł z pasa na lotnisku w Balicach. Pasażer opowiedział o dramatycznych chwilach. "Nikt nad niczym nie panował"

2025-09-15 8:43

Na lotnisku w Krakowie doszło w niedzielę, 14 września do niebezpiecznego incydentu. Podczas lądowania samolot linii Enter Air wypadł z pasa i utknął na nieutwardzonej części lotniska. O dramatycznych chwilach opowiedział portalowi Love Kraków jeden z pasażerów. Z jego relacji wynika, że po incydencie panował chaos, a pasażerowie nie byli na bieżąco informowani o rozwoju sytuacji. - Nikt nad niczym nie panował, atmosfera gęstniała z każdą minutą - twierdzi pasażer.

Samolot wypadł z pasa na lotnisku w Balicach. Pasażer opowiedział o dramatycznych chwilach. Nikt nad niczym nie panował

i

Autor: Karpacki Oddział Straży Granicznej/ Materiały prasowe Lotnisko w Krakowie-Balicach
  • Na lotnisku w Balicach samolot wypadł z pasa podczas lądowania, na szczęście nikomu nic się nie stało.
  • Pasażerowie po opuszczeniu samolotu czekali w dusznych autokarach na płycie lotniska blisko 40 minut bez informacji i odpowiedniej opieki, szczególnie uciążliwe było to dla rodzin z dziećmi i osób starszych.
  • Po pół godzinie pasażerowie musieli wypełniać kwestionariusze potrzebne w postępowaniu wyjaśniającym, na które czekali ponad godzinę, a formularze zawierały dane dostępne w rezerwacji biletów.
  • Pasażerowie krytykują brak priorytetowego traktowania rodzin z niemowlętami i osób starszych oraz ogólny chaos i brak organizacji ze strony lotniska.

Dramat na lotnisku w Balicach. Samolot wypadł z pasa. Relacja pasażera

Do incydentu doszło w niedzielę, 14 września na lotnisku w Balicach. Podczas lądowania samolot wypadł z pasa i został unieruchomiony na nieutwardzonej części lotniskaNa szczęście nikt nie został poszkodowany. Swoją relację dotyczącą incydentu przedstawił portalowi Love Kraków jeden z pasażerów feralnego lotu.

Po opuszczeniu samolotu podróżni zostali przewiezieni autobusami na płytę lotniska - opowiada pasażer. Tam czekali w dusznych autokarach niemal 40 minut. Sytuacja była szczególnie uciążliwa dla rodzin z małymi dziećmi i osób starszych, które nie miały możliwości swobodnego opuszczenia pojazdu.

- Nawet funkcjonariusze Straży Granicznej nie wiedzieli, co się dzieje. Nie informowano nas, na co czekamy – mówił pasażer w rozmowie z LoveKraków.pl. W hali znajdował się jedynie automat z napojami gazowanymi, a automat z kawą był zepsuty. Wodę rozdano dopiero po interwencji pasażerów.

Pasażer skarży się na organizację. "Nikt nad niczym nie panował"

Po około pół godzinie pasażerowie usłyszeli komunikat o konieczności wypełnienia kwestionariuszy potrzebnych w postępowaniu wyjaśniającym. - Czekałem na formularz ponad godzinę, bo pracownicy lotniska przynosili po kilkanaście sztuk naraz – relacjonował czytelnik LoveKraków.pl. Wymagano ich wypełnienia nawet dla małych dzieci. Formularz zawierał jedynie dane osobowe, numer bagażu, adres i telefon – informacje, które były dostępne w rezerwacji biletów.

Pasażerowie zwracają uwagę na brak priorytetowego potraktowania rodzin z dziećmi oraz osób starszych. Organizacja całego procesu została oceniona jako niewystarczająca. - Nikt nad niczym nie panował, atmosfera gęstniała z każdą minutą. Czy naprawdę tak trudno przygotować wcześniej odpowiednią liczbę kopii? – pytał pasażer w rozmowie z LoveKraków.pl.

Pasażer podsumował swoją relację mocnymi słowami: - Procedury zawiodły w każdym aspekcie. Jeśli w tak błahej sytuacji było tak chaotycznie, co by było, gdyby doszło do prawdziwej tragedii?

Sonda
Czy boisz się latać samolotem?
Finał ogólnopolskiego programu Polsailing w Krakowie
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki