Szczątki śmigłowca były rozrzucone na 1000 m. Przerażający widok. Zginęło czterech ratowników TOPR

i

Autor: Grzegorz Mroczka - Praca własna/self-made, CC BY 3.0/wikipedia.org Szczątki śmigłowca były rozrzucone na 1000 m. "Przerażający widok". Zginęło czterech ratowników TOPR

Szczątki śmigłowca były rozrzucone na 1000 m. "Przerażający widok". Zginęło czterech ratowników TOPR [WIDEO]

2020-08-11 10:28

Katastrofa lotnicza w Dolinie Olczyskiej w Tatrach. Śmigłowiec, który brał udział w akcji ratunkowej, zaczął rozpadać się w powietrzu, a potem spadł na zalesione podnóże Kopieńca. Szczątki śmigłowca rozrzucone były na obszarze około 1000 metrów. W wypadku zginęło dwóch ratowników i dwóch pilotów-ratowników. 11 sierpnia mija 26. rocznica katastrofy. Ze szczytu Nosala moment katastrofy maszyny sfilmował 12-letni wówczas chłopiec. Co tam się wydarzyło?

Katastrofa lotnicza w Dolinie Olczyskiej. 11 sierpnia 1994 roku, kilka minut przed 13.00 centrala TOPR została powiadomiona o wypadku turystycznym w Kotle Gąsienicowym, na szlaku pomiędzy Halą Gąsienicową a Kasprowym Wierchem. Szczegóły tej wyprawy opisał Tygodnik Podhalański. W meldunku przekazano, że dwie turystki doznały złamań kończyn dolnych. W tym dniu wyprawami kierował Janusz Kubica. Wraz z nim lecieli: Mieczysław Ziach, Roman Kubin, Rafał Mikiewicz, Robert Janik. Na pokładzie śmigłowca ratowniczego Sokół byli także piloci: Bogusław Arendarczyk i Janusz Rybicki oraz ratownik Stanisław Mateja. Mężczyźni wystartowali o godzinie 13:09.

Gdy udało się dotrzeć na miejsce, śmigłowiec zawisł w dogodnym miejscu, aby ratownicy mogli desantować się wraz ze sprzętem. Do poszkodowanych podbiegł Robert Janik, zaś w tym czasie pozostali ratownicy odbierali dwie pary noszy podawanych z pokładu śmigłowca.

Z relacji Mieczysława Ziacha wynika, że w pewnym momencie usłyszał trzask, jakby ktoś strzelił z wiatrówki. Potem mężczyźni zauważyli nieprzytomnego Janusza Kubicę, który miał ranę w okolicy głowy. Dla ratowników była to dramatyczna chwila. Szybko wciągnęli na pokład kolegę i odlecieli, podając meldunek - swój ostatni.

Katastrofa lotnicza w Dolinie Olczyskiej. Przerażający widok na oczach turystów

Niestety ratownicy nie dolecieli do szpitala. Z Hali Gąsienicowej śmigłowiec odleciał z czterema osobami na pokładzie, wykonując swój lot w sposób typowy. Maszyna w krótkim czasie osiągnęła prędkość 248 km/h. Po przejściu nad Wielką Kopą Królową śmigłowiec obniżył lot w stosunku do poziomu morza, zachowując jednak dość dużą odległość od ziemi. Na wysokości Doliny Olczyskiej w powietrzu doszło do katastrofy. Nastąpiło rozwarstwienie łopaty wirnika głównego na krawędzi spływu. W wyniku tego rozwarstwienia łopata wirnika straciła siłę nośną, wychodząc ze stożka wirowania w dół. Spowodowało to uderzanie łopaty o belkę ogonową śmigłowca, a następnie jej oderwanie. Maszyna w locie niesterowanym spadła na zalesione podnóże w okolicach Wielkiego Kopieńca. W wyniku wypadku na miejscu zginęli: Bogusław Arendarczyk: ratownik-pilot, Janusz Rybicki: ratownik-pilot, Janusz Kubica: ratownik, Stanisław Mateja-Torbiarz: ratownik. Jak podaje portal 24tp.pl, wypadek śmigłowca widziało wielu turystów. Ze szczytu Nosala ostatnie sekundy lotu nagrał 12-letni wówczas chłopiec. (Nagranie znajduje się na końcu artykułu)

Na miejscu pierwsi byli ratownicy TOPR, pracownicy TPN, zaraz po nich strażacy. Szczątki śmigłowca rozrzucone były na obszarze około 1000 metrów. Kadłub znajdował się najniżej, był całkowicie zgnieciony. Dopiero około godziny 17 strażakom udało się wydobyć wszystkie ciała.

Katastrofa lotnicza w Dolinie Olczyskiej. Badanie przyczyn wypadku

Przyczyny wypadku badała Główna Komisja Badania Katastrof Lotniczych. Z jej ustaleń wynika, że przyczyną katastrofy była awaria jednej łopaty nośnej wirnika głównego. Komisja uznała, że awaria płata nastąpiła w wyniku uderzenia o głowę Janusza Kubicy. Jednak innego zdania jest m.in. Ryszard Witkowski, inżyniera lotnictwa.

– Mówiąc delikatnie, wysoce nieprawdopodobne jest, że uderzenie łopaty w głowę ratownika spowodowało awarię płata – mówił w rozmowie z portalem 24tp.pl Ryszard Witkowski, inżynier lotnictwa

Na łamach portalu 24tp.pl czytamy, że komisja wcześniej uznała, że jest to mało istotny fakt, iż śmigłowiec miał płaty nośne z różnych serii produkcyjnych oraz jedna z łopat była starsza od pozostałych.

– Moim zdaniem rozwarstwienie płata zaczęło się na długo przed wypadkiem na Hali Gąsienicowej. Tę hipotezę, trudną oczywiście dziś do udowodnienia potwierdzają dwa fakty. Pierwszy, o którym mówił już przed laty inż. Witkowski, że łopata kompozytowa, laminatowa, ma takie właściwości wytrzymałościowe, że propagacja uszkodzenia następuje bardzo wolno. Drugi, że po katastrofie w Tatrach stosuje się w „Sokołach” już inne kleje – mówi rozmówca portalu 24tp.pl, inżynier lotnictwa.

Katastrofa lotnicza w Dolinie Olczyskiej. Toprowcy wspominają zmarłych kolegów

Uroczystości pogrzebowe odbyły się 14 sierpnia 1994 r. w Zakopanem na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku, na którym spoczęli Stanisław Mateja Torbiarz i Janusz Kubica. Bogusław Arendarczyk został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, natomiast Janusz Rybicki na cmentarzu w Skarżysku-Kamiennej. Tablice poświęcone osobom zmarłym w górach znajdują się na Tatrzańskim Cmentarzu Symbolicznym.

Jak czytamy na stronie TOPR, Janusz Kubica z zapałem, solidnością i głęboką wiedzą szkolił nowych ratowników. Wymagał dużo od innych, ale najwięcej chyba od siebie.

Bogusław Arendarczyk był człowiekiem, który obowiązki zawodowe traktował bardzo poważnie i odpowiedzialnie, zawsze opanowany, życzliwy w stosunku do współpracowników– czytamy na stronie Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Janusz Rybicki dał się poznać jako dobry kolega i wzorowy pracownik – wspominają na stronie toprowcy.

Stanisław Mateja był wszechstronnie wyszkolony, niezwykle aktywny i solidny – czytamy.

Pobiegł dla ciężko chorego mistrza kick-boxingu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki