Przerażająca relacja

Tak wyglądały ostatnie chwile 33-letniej Doroty w szpitalu. "Słychać było ból"

2023-06-16 22:31

To kolejna śmierć ciężarnej kobiety w szpitalu. Dorota (33 l.+) zmarła w nocy z 23 na 24 maja. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny z niewydolnością wielonarządową. Dorota była w ciąży, ale niestety najpierw doszło do obumarcia płodu, co przyczyniło się do pogorszenia stanu kobiety, a w konsekwencji jej śmierci. Wiemy, jak wyglądały ostatnie chwile kobiety w szpitalu. Ujawniła je pacjentka szpitala w Nowym Targu.

Śmierć ciężarnej Doroty w Nowy Targu

Dorota trafiła do szpitala w Nowym Targu 21 maja. U kobiety doszło do przedwczesnego odpłynięcia wód płodowych. W placówce doszło do obumarcia płodu. W nocy z 24 na 25 maja Dorota zmarła. Przyczyną śmierci 33-latki były wstrząs septyczny, który spowodował niewydolność krążeniowo-oddechową. Bliscy kobiety nie chcą komentować działania personelu szpitala, zostawiając sprawę do wyjaśnienia odpowiednim instytucjom. Śmierć Doroty na nowo wywołała dyskusję dotyczącą zaostrzonego prawa aborcyjnego w Polsce. Znów przez kraj przetoczyła się fala protestów, podobnych do tych po śmierci Izabeli z Pszczyny pod hasłem "Ani jednej więcej".

Rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec stwierdził, że w podhalańskiej lecznicy doszło do nieprawidłowości. - Doszło do naruszenia praw pacjentki, doszło do naruszenia prawa do udzielania świadczeń zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, doszło do naruszenia praw pacjenta do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością, ale również w zakresie naruszenia prawa pacjenta do uzyskania rzetelnej klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny wobec tego pacjenta, a również stwierdziliśmy naruszenie praw pacjenta do dokumentacji medycznej w postaci nierzetelnego jej wypełniania i braków w dokumentacji - powiedział Bartłomiej Chmielowiec. Śledztwo dotyczące śmierci Doroty w Nowym Targu prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. Kobieta została pochowana razem z nienarodzonym synkiem, Wojtusiem.

- Pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym. Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa - napisał w oświadczeniu Szpital w Nowym Targu. 

Pacjentka o sytuacji Doroty

"Uwaga" TVN dotarła do Katarzyny, pacjentki nowotarskiego szpitala, która była w podobnym stanie, co Dorota. - To mogłam być ja. Ten sam szpital, ten sam dzień, ta sama noc. Płakać mi się chce - powiedziała kobieta. Sama straciła dziecko. Katarzyna przyznała, że lekarze nie chcieli przyspieszyć akcji porodowej. Twierdzi, że podobnie jak Dorota nie była informowana o możliwym wystąpieniu sepsy. - Dziecko nie przeżyło, ale ja mam się dobrze, mam dobre wyniki badań. Mogę powiedzieć, że miałam szczęście. Szczęście w nieszczęściu - powiedziała kobieta.

Katarzyna była częściowo świadkiem tego, co wydarzyło się w nocy z 24 na 25 maja. - Koło godziny 22:00 z sali naprzeciwko, albo obok, zaczęły dochodzić bardzo nieprzyjemne dźwięki - mówi kobieta. - Jak już się dowiedziałam o sytuacji pani Doroty, pomyślała, że to mogła być ona. Zapytana o wspomniane dźwięki, dodaje: Głośne, jak kogoś, kogo ciągnie na wymioty, z tym że to nie było takie standardowe naciąganie, jak w zwykłej chorobie. Słychać było ból. To właśnie było słychać i czuć, że już ją tam gdzieś rozrywa. Jak miałam drzwi zamknięte, ale to było strasznie głośne, jakby to się działo zaraz obok mnie - opisuje pacjentka szpitala. Dorota prawdopodobnie wielokrotnie, co pół godziny wzywała pomocy lekarskiej za pomocą dzwonka, co również słyszała pani Katarzyna.

Protesty "Ani Jednej Więcej!" po śmierci Doroty. Kobiety wyszły na ulice w całej Polsce [ZDJĘCIA]

Dorota i Wojtuś spoczęli na cmentarzu. Na ten widok pękają serca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki