Brutalny atak maczetą w autobusie. Skruszony sprawca: "Tata powiedział, że jestem debil"

2019-10-18 16:09

Sędzia krakowskiego sądu okręgowego odroczyła do najbliższego poniedziałku, 21 października ogłoszenie wyroku w sprawie brutalnego napadu na nastolatków w autobusie MPK, do którego doszło w czerwcu tego roku. Młodociani oskarżeni chcą dobrowolnie poddać się karom.

Przypomnijmy, do mrożącego krew w żyłach napadu doszło w czerwcu na terenie Nowej Huty. Na pokładzie jednego z autobusów znalazły się dwie grupy nastolatków, pomiędzy którymi doszło do sprzeczki na przystanku. Młodociane pasażerki poczuły się sprowokowane i obrażone, zadzwoniły więc po pomoc do znajomych.  Gdy autobus zajechał na przystanek czekała tam już grupa mężczyzn, dzierżących niebezpieczne przedmioty, m.in. maczetę i rzecz przypominającą broń. Agresorzy wtargnęli do pojazdu i ruszyli na wskazanego przez jedną z nastolatek chłopca.

Adrian W. zadał mu kilkanaście ciosów maczetą, zaś jego ojciec, Rafał W. bił go pięściami. Inny z podejrzanych, nie zważając na podróżujących autobusem dzieci i starszych rozpylił w pojeździe gaz pieprzowy. Po wszystkim napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia.

Adrian W. usłyszał zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Pozostali sprawcy napaści - Rafał W., Marcin J., Dawid C., Paweł K., Norbert S. i Bartłomiej T. odpowiadali za udział w pobiciu, Jakuba G. oskarżono o pomocnictwo w popełnieniu przestępstwa.

Podczas piątkowej rozprawy, wszyscy oskarżeni przyznali się do winy, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Z ich wcześniejszych zeznań wynikało, że autobusem podróżowała siostra Adriana W. i jej koleżanki, które miały być zaczepiane.

- Maczetę miałem w torbie po to żeby się bronić, jechaliśmy z zamiarem odbicia dziewczyn i dania paru osobom z autobusu bo gębie. Nie wiem, kto miał pistolet, pierwszy wleciałem do autobusu nie wiem czemu wyciągnąłem maczetę, miałem taką adrenalinę że urwał mi się film. Tata powiedział, że jestem debil, że użyłem maczety - zeznawał podczas przesłuchania Adrian W., który przeprosił zarówno ofiarę, jak i świadków napadu.

Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy, zgłaszając chęć dobrowolnego poddania się karom od dziesięciu miesięcy do roku więzienia, wpłacenia nawiązek poszkodowanemu - w wysokości od 100 do 1000 złotych - i opłaceniu kosztów postępowania. Prokuratura przystała na warunki obrony.

- Większość z nich wyraziła skruchę, to było powodem, że wnioski zostały przez prokuraturę zaakceptowane. Zdarzenie wyglądało groźnie, stopień społecznej szkodliwości był znaczny, jednak ucierpiała tylko jedna osoba. Te karty w okolicach roku pozbawienia wolności przy uwzględnieniu ich wieku, mamy do czynienia z osobami młodocianymi, w większości niekaranymi, z pozytywnymi wywiadami środowiskowymi, to wszystko skutkowało na wysokości tej kary. Świadkowie i oskarżeni potwierdzali również rolę pokrzywdzonego w tym zajściu - wyjaśniała prokurator Katarzyna Łukaszewicz-Makowska.

Sędzia nie orzekła o winie sprawców, wyrok w tej sprawie zapadnie podczas przyszłotygodniowego posiedzenia sądu.

Posłuchaj materiału Kuby Kusego, reportera ESKA Kraków

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki