Mazury

i

Autor: Pixabay Sezon żeglarski na Mazurach dobiega końca.

Ratownicy pomagali ponad 300 razy

Szlak Wielkich Jezior Mazurskich. Koniec sezonu dla wodnych karetek

30 września był ostatnim dniem stacjonowania wodnych karetek pogotowia na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Cztery karetki wodne pracowały na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich od początku czerwca. Do piątku ratownicy wypłynęli na wodę 317 razy i udzielili pomocy 325 osobom.

Ratownicy podsumowują sezon żeglarski na Mazurach

Cztery karetki wodne pracowały na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich od początku czerwca. Do piątku (30 września) ratownicy wypłynęli na wodę 317 razy i udzielili pomocy 325 osobom. - Jeszcze w piątek rano pomogli dwóm osobom w Rynie, które wypoczywały w jednym z ośrodków w tym mieście - poinformował PAP dyżurny MOPR Karol Dylewski. W sezonie wakacyjnym załogi karetek wodnych 144 pacjentów przekazały do szpitali. Stan dwóch osób był na tyle poważny, że transportowano je helikopterem LPR. Ratownicy karetek wodnych pomagali nie tylko żeglarzom, ale czasami również tym, którzy mieszkali nad brzegami jezior. Docierali do nich szybciej, niż tradycyjne pogotowie.

Karetki wodne współpracowały często z innymi służbami - policją, strażą pożarną i MOPR-em. Strażacy wspomagali wodnych medyków w 24 akcjach, a policjanci w 27 akcjach. - Jako MOPR podjęliśmy w mijającym sezonie letnim 231 interwencji, udzieliliśmy pomocy 262 osobom, a do szpitala nasi ratownicy przekazali 19 osób - poinformował PAP dyżurny MOPR Karol Dylewski. Podkreślił, że te statystyki dotyczą tylko okresu od początku czerwca do końca września, bo MOPR dyżuruje przez cały rok i wypływa na akcje ratownicze także poza sezonem.

Sonda
Czy byłbyś w stanie uratować tonącą osobę?

Śmiertelne wypadki na Mazurach

Kolejny rok z rzędu najniebezpieczniejsze okazało się jezioro Tałty. Doszło na nim do dwóch śmiertelnych wypadków: w połowie czerwca zatonęła motorówka, pod pokładem której znajdowała się 8-letnia dziewczynka (trwa w tej sprawie śledztwo - PAP). W lipcu z pokładu jachtu wypadł w nocy mężczyzna, który także zatonął.

- Zanotowaliśmy także kilka tragicznych zdarzeń, które mają szczęśliwy finał. Do obu doszło na jeziorze Boczne nieopodal Rydzewa. W obu przypadkach udało się akcjami resuscytacyjnymi przywrócić do życia osoby, które tonęły, były wyciągnięte spod wody. Jedna z tych osób - 22-letni mężczyzna żyje i ma się dobrze, druga wciąż wymaga hospitalizacji - powiedział PAP Dylewski.

Ratownicy o turystach na Mazurach. "Brawura i brak rozsądku"

Z obserwacji ratowników MOPR wynika, że w tym roku wypoczywający na Mazurach bardzo często wykazywali się brawurą i brakiem rozsądku. Dowodzi tego chociażby ostatnia akcja poszukiwawcza MOPR, do której doszło we wrześniu. - Załoga wypłynęła po zmroku na jezioro i zgubiła się. Była wtedy bardzo gęsta mgła, odnalezienie tych ludzi graniczyło z cudem. Na dodatek na pokładzie była tak pijana osoba, że nie było z nią kontaktu. Na ten jacht trafili strażacy i dzięki temu wszystko skończyło się dobrze - powiedział Dylewski. W mijającym sezonie było 6 akcji poszukiwawczych.

Wielu żeglarzom brakowało też umiejętności. MOPR mijającego lata wypływał do 121 akcji technicznych, które polegają na udzieleniu pomocy załogom, które utonęły na mieliźnie, kamieniach, czy z powodów technicznych nie były w stanie dotrzeć do portów. - Takiej pomocy udzielaliśmy przede wszystkim załogom houseboatów. Ludzie często nie radzą sobie z tymi potężnymi łodziami- powiedział dyżurny MOPR.

Mimo złej pogody turyści ciągle odwiedzają Bieszczady

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki