
Spis treści
- Dramatyczny finał świątecznego spaceru
- Nie powinien wsiadać za kierownicę. Promile i zakaz prowadzenia
- Zaskakująca decyzja sądu. Nękanie kierowcy?
Dramatyczny finał świątecznego spaceru
Lany poniedziałek 2024 roku, dla wielu Polaków to dzień wolny od pracy. Pogoda sprzyjała wiosennym spacerom. Tak też zrobili Sandra i Krzysztof – młoda para z 5-letnim synkiem. To miał być miło spędzony czas. Omal nie skończyło się tragedią.
Kiedy rodzice z dzieckiem spacerowali, 27-letni Tymoteusz M. wsiadł za kierownicę busa, choć nie powinien tego robić. Miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Co więcej, 27-latek jechał pijany. W Małdytach (woj. warmińsko-mazurskie) Tymoteusz M. stracił panowanie nad pojazdem, po czym uderzył w drzewo, a następnie wjechał na chodnik. Tam potrącił młodych rodziców i ich 5-letniego synka. Chłopczyka śmigłowcem LPR przetransportowano do szpitala ze wstrząśnieniem mózgu. Jego ojciec uszkodził kręgosłup.
Nie powinien wsiadać za kierownicę. Promile i zakaz prowadzenia
Na miejsce przyjechali policjanci. Tymoteusz M. szarpał się z nimi, odmówił badania alkomatem. Dopiero badanie krwi wykazało to, czego wszyscy się spodziewali – 2 promile.
W Morągu miał się kilka miesięcy temu rozpocząć proces młodego kierowcy, jednak przed rozpoczęciem postępowania sądowego obrońca oskarżonego zwrócił się do sądu z wnioskiem o skierowanie sprawy do postępowania mediacyjnego. Powiedział, że jego klient wyraził wolę i chęć pojednania z pokrzywdzonymi w wypadku i z policjantami.
Chce naprawić szkodę i krzywdy. Jego postawa nie zmierza ku wybieleniu się. Oskarżony jest krytyczny wobec swego zachowania.
– wyjaśnił obrońca.
Oskarżony Tymoteusz M. nie zabrał głosu, nie wyraził żalu czy skruchy. Przyznał, że był trzykrotnie karany za jazdę pijanemu.
Prokurator i pełnomocnik pokrzywdzonych zgodzili się na postępowanie mediacyjne. Pełnomocnik pokrzywdzonych Piotr Brzozowski powiedział, że jego klienci czekali na taki wniosek i propozycje w kwestii wypłaty odszkodowania i zadośćuczynienia. Sąd skierował sprawę do mediacji i odroczył sprawę bezterminowo.
Zaskakująca decyzja sądu. Nękanie kierowcy?
Wydawało się, że oskarżony i poszkodowani oszczędzą sobie sądowej batalii. Tymczasem pani Sandra, poszkodowana w wielkanocnym zdarzeniu sprzed roku, została… skazana na 30 dni prac społecznych. Dlaczego? Jak informował „Fakt”, między kwietniem a wrześniem 2024 r. kobieta miała nasyłać telewizję pod miejsce zamieszkania Tymoteusza M., a także robić mu zdjęcia, nagrywać telefonem i złośliwie niepokoić pirata drogowego.
Obrona pani Sandry sprzeciwiła się wobec wyroku. Ten sam morąski sąd, ale w innym składzie, na początku roku uniewinnił kobietę od zarzutów. W rozmowie z „Faktem” mama 5-latka zaprzeczała, jakoby nasyłała media na Tymoteusza M. Tłumaczyła, że dziennikarze interesowali się mężczyzną po wypadku w Małdytach, stąd wizyty przedstawicieli telewizji czy prasy pod jego domem.
CZYTAJ TEŻ: Po tych słowach wujka, Mateusz chwycił za nóż. Wystarczył jeden cios. Horror pod Olsztynem
Źródło: "Fakt"