Nysa: Śmierć 61-latka w karetce. Rodzina nie wie, kogo pochowa! Zafoliowane zwłoki!

2020-10-15 6:27

Kazimierz Kmieć (†61 l.) zmarł w czwartek pod szpitalem w Nysie (woj. dolnośląskie) na koronawirusa. Zabrakło dla niego miejsca w placówce. Teraz rodzina przeżywa kolejną wielką traumę, bo w żaden sposób nie okazano im ciała zmarłego. Bliscy obawiają się, że w grobie spocznie ktoś inny.

Okoliczności tej śmierci wzbudziły wątpliwości prokuratury, która zabrała ciało zmarłego. Śledczy zlecili sekcję zwłok, żeby dowiedzieć się, jakie były przyczyny zgonu pana Kazimierza. Przypomnijmy, że zmarł on w karetce pod szpitalem, w którym nie było dla niego miejsca. – To dla nas koszmar. Gdy tato umarł, zwłoki zostały zafoliowane – mówi nam Kinga Tutak, córka. – Mama bardzo wszystko przeżywa, ma różne myśli, mnóstwo wątpliwości. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy to na pewno ciało taty jest w worku – dodaje zrozpaczona kobieta.

Czytaj więcej: Koronawirus: UMARŁ w karetce, bo nie było miejsc. NFZ zapowiada KONTROLĘ!

Okazania zwłok nie było. Córka wie, że w czasie epidemii nie można tego zrobić, ale nie rozumie, dlaczego nie dostali np. zdjęcia. Tak, by nie było żadnych wątpliwości.

Bliscy nie wiedzą, kiedy odbędzie się pogrzeb, nie wiedzą, jak będzie wyglądał. Tradycyjny pochówek z otwartą trumną w kościele jest wykluczony. Prawdopodobnie ciało zostanie skremowane. Rodzina rozpacza, że epidemia zabrała im ojca, a teraz nie pozwala go godnie pożegnać.

E-Polska. Debata: Pandemia przyspiesza rewolucję medyczną

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki