5 tys. kary za hodowlę tygrysów. Wyrok dla właściciela dzikich zwierząt działającego pod przykrywką cyrku

2019-12-29 17:58

Mówił, że jest właścicielem cyrku, ale ekolodzy odkryli, że to tylko przykrywka. Ich zdaniem Maciej M. z Pyszącej (woj. wielkopolskie) z hodowli tygrysów, lampartów czy pum zrobił sobie biznes, a zwierzęta służyły mu do handlu. Sąd Rejonowy w Śremie skazał go teraz na 5 tys. zł grzywny, bo mężczyzna nie miał prawa trzymać gatunków niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzi.

„Tygrysia afera” wybuchła w 2017 r. Do wioski pod Śremem zjechali się wtedy obrońcy zwierząt, inspektor weterynarii i pracownicy poznańskiego zoo. W asyście policji odebrali Maciejowi M. m.in. 6 tygrysów, 5 lampartów, 2 pumy, 2 karakale, 2 rysie, 2 oceloty. Wszystkie te zwierzęta są zaliczane do niebezpiecznych pierwszej kategorii. Mogą je posiadać tylko cyrki, placówki badawcze i ogrody zoologiczne – mówi mecenas Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Viva! Właściciel hodowli tłumaczył, że prowadzi cyrk, czego jednak materiał dowodowy nie potwierdził. Nie było namiotu cyrkowego, nie sprzedawał biletów…

Maciej M. usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. Właśnie zapadł jeden z wyroków w tej sprawie. Sąd uznał, że Maciej M. nie prowadził cyrku. - A zatem nie ma możliwości stwierdzenia, by obwiniony był uprawniony do posiadania tychże zwierząt - mówił sędzia Grzegorz Madajczak, skazując hodowcę na grzywnę. W sądzie w Poznaniu dalej toczy się proces, w którym Maciej M. odpowiada za znęcanie się nad zwierzętami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki