Ta historia zbulwersowała wiele osób. Struś Zenek został porwany w nocy z 10 na 11 stycznia. Wrócił do swojej zagrody, ale w katastrofalnym stanie. Zakrwawione, poobijane zwierzę wyglądało jak by było poddawane torturom. Mimo wysiłku właściciela Traperskiej Osady i weterynarzy - zwierzę zmarło. Szybko okazało się, że to ludzie zgotowali mu taki los.
Policjanci ustalili, że pod ogrodzenie agroturystyki Traperska Osada zakradł się Łukasz Sz. ze swoimi kolegami. Mężczyzna przeciął płot i zabrał ptaka. Zwierzę, choć większe od człowieka, było ufne. Niestety, to, co zrobił mu Łukasz Sz. przyprawia o dreszcze. Mężczyzna chwycił kij i bez skrupułów z całej siły uderzał ptaka. Zwierzę miało obrażenia zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
- Struś został odnaleziony w tragicznym stanie. Był pobity, wycieńczony, na granicy życia i śmierci. Weterynarz stwierdził połamane skrzydła, rozległe obrażenia głowy oraz ślady brutalnego bicia kijem, także po oczach. Ten widok nas załamał - mówił zaraz po odnalezieniu ptaka Jarosław Tylkowski z Traperskiej Osady.
W ręce policjantów wpadł nie tylko sprawca pobicia, ale i jego towarzysze. Oni usłyszeli zarzuty naruszenia miru domowego, z kolei lista przestępstw Łukasza Sz. jest o wiele dłuższa, bo przed sądem między innymi odpowie też za handel narkotykami czy groźby karalne.
- W mojej ocenie poziom demoralizacji oskarżonego jest bardzo wysoki. Dopiero na rozprawie, zapewne za radą swojego obrońcy, przyznał się do prawie wszystkiego - mówi mecenas Katarzyna Topczewska.