Gniezno. Horror w Dziekance. Co naprawdę działo się w szpitalu psychiatrycznym?

i

Autor: wikimedia.com Gniezno. Horror w "Dziekance". Co naprawdę działo się w szpitalu psychiatrycznym?

Horror w szpitalu psychiatrycznym w Gnieźnie. 13-latka: "To było piekło"

2022-06-24 7:00

Ania, 13-letnia pacjentka Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych, tzw. "Dziekanki" opowiedziała dziennikarzom TVN24 historię swojego pobytu w ośrodku, określając ją krótko: "piekłem". Do tej pory, przynajmniej częściowo, jej wersję wydarzeń potwierdził rzecznik praw pacjenta. Wychodzi, że 13-latce zakazywano kontaktów z matką, a zamiast psychoterapii - faszerowano ją lekami.

"Piekło" - tak o pobycie w szpitalu w Gnieźnie powiedziała 13-letnia wówczas pacjentka Ania w reportażu TVN24. "Rzucanie o łóżko, podduszanie, żebym coś zjadła, znęcanie się psychiczne [...]" - wymienia w rozmowie. Do "Dziekanki" trafiła w 2015 roku i miała leczyć się na anoreksję. Kiedy trafiła na oddział ważyła 34 kilogramy, a jej stan określano jako "zagrażający życiu". Miała myśli samobójcze. Jak twierdzi, przed przyjęciem miała podpisać kontrakt, który określał, ile przytyje w trakcie pobytu. To, jak się okazuje, standardowa procedura. Co innego metody osiągnięcia postulowanych rezultatów...

Polecamy: Trzy jajka wymierzone w kościół. Zofia Nierodzińska obraziła uczucia księdza. Kontrowersyjna mowa sędziego! [WIDEO]

Zatykali nos, wmuszali jedzenie

- Wlewali zupę do buzi - relacjonuje w rozmowie z dziennikarzami. "Przytykali nos". W kontrakcie było zapisane, że jeśli będzie jadła - w nagrodę personel umożliwi jej kontakt z rodziną i chodzenie do szkoły. Według relacji samej Ani, żadna z tych obietnic nie została zrealizowana. Listy do mamy miała przemycać w... brudnej bieliźnie, którą ze szpitala odbierała mama.

Nożownik wbił mu nóż w bark. „Weszli do mieszkania, chcieli mnie okraść”

Dziewięć tygodni w piekle. Przywiązali ją do łóżka

Ania wymienia dalej, że raz przypięto ją do łóżka. - Opowiedziała, że raz została przywiązana do łóżka pasami, które założono jej na ręce, nogi, tułów w taki sposób, że nie mogła się ruszać. Leżała tak 16 godzin, w tym czasie tylko raz przyszła do niej lekarka - czytamy.

Zobacz też: Walczył z osami i zginął! Makabra pod Grudziądzem! Jak to się stało?!

Cały pobyt trwał 9 tygodni. W jego trakcie Ania miała nie odbyć ani jednej rozmowy z psychologiem, psychiatra bywał na miejscu raz w tygodniu. 

Rzecznik pacjenta potwierdza zarzuty

O sprawie zaalarmowano Biuro Rzecznika Praw Pacjenta, w efekcie wszczęto postępowanie i na początku stycznia potwierdziło zarzuty, przynajmniej ich część, bo po tylu latach pracownicy nie mogli zweryfikować tych dotyczących stosowania przemocy.

Biuro stwierdziło złamanie praw pacjenta; m.in. tych do informacji, wyrażenia zgody na udzielanie świadczeń medycznych i intymności. Rzecznik przekazał swoje ustalenia do Narodowego Funduszu Zdrowia.

"My pracujemy w poprawczaku"

Po konfrontacji z biurem rzecznika praw pacjenta, dziennikarze TVN24 skontaktowali się z dyrekcją placówki. Ordynatorka została nagrana ukrytą kamerą. "Pani doktor K., która prowadzi anoreksje od lat, jedyne niepowodzenie, które miała, to jest właśnie z tą dziewczyną" - mówi. Ania, przed pobytem w gnieźnieńskim szpitalu, zaliczyła wcześniej trzy inne placówki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki