Ten widok najbardziej boli mieszkańców wielkopolskiej wsi. Przy ich kościele nie zostało dosłownie nic... - Niedawno, ze trzy tygodnie temu, ksiądz zabrał drewno, które zostało z tego największego dębu. Do tego czasu po buncie mieszkańców nic tu nie było ruszone - opowiada dziennikarzom "Wyborczej" Paula.
Wszyscy mieszkańcy wsi podjęli decyzję, że nigdy nie wybaczą księdzu ścięcia dębów. Według "Gazety Wyborczej", ksiądz już wielokrotnie zachodził wiernym za skórę, jednak to zabolało ich najbardziej.
Zobacz: Ksiądz napuścił parafian na kwiaciarkę?! Straciła klientów, jej 9-letnia córka trafiła do psychologa
Żołędzie zamiast pieniędzy na tacę
- W niedzielę zamiast pieniędzy na tacę to nazbieramy żołędzi i te żołędzie rzucimy, by nowe dęby posadził - zapowiadali na łamach gazety mieszkańcy wsi. Niektórzy z nich mieli jeszcze nadzieję, że drewno z wyciętych dębów posłuży księdzu do wymiany okien w kościele. Mieli go prosić, by to zrobił, bo zimą nie można było w kościelnych ławkach wysiedzieć. Ksiądz jednak otwarcie zapowiedział, że drewno spali w kominku...
Temat wyciętych drzew był dla księdza tematem tabu. Jednak, gdy wierni go poruszyli, to duchowny zastrzegał, że miał do tego prawo. - Patrzył się na nas i uśmiechał szyderczo. Za głupków nas ma. Myśli, że jak ludzie ze wsi, to mniej inteligentni - relacjonowali "Wyborczej" mieszkańcy. Jak się jednak okazało, wycinka okazała się nielegalna. Proboszcz ks. Tomasz Styczeń nie miał na nią pozwolenia z Urzędu Gminy w Wieleniu.
Ksiądz czeka na przeprosiny
Niecały rok po tych wydarzeniach sprawa wciąż nie została rozwiązana. - Nim nastał ksiądz Styczeń, nie płaciliśmy żadnych rachunków za kościół. Ale odkąd on jest proboszczem, od kilkunastu już lat parafianie płacą i podatek za budynek, i rachunki. Płacą mimo tej awantury. Widocznie wiara w księdza jest silniejsza - opowiada sołtys Paweł Aftarczuk. Co więcej, zdaniem księdza sprawa już została wyjaśniona, a sam konflikt zażegnany.
- Przeprosił wtedy parafian, za - jak to ujął - zamieszanie. A za tydzień na kolejnej mszy stwierdził: "Ja was przeprosiłem, ale wy mnie nie przeprosiliście". Oczekiwał miłosierdzia ze strony zwykłych wieśniaków i go nie otrzymał - relacjonuje Aftarczuk.