Do tragedii doszło przez zwarcie prądu.
- Mały wybuch butli z podręcznego palnika pozwolił nam się zorientować w sytuacji i rozpocząć ewakuację - napisali w mediach społecznościowych właściciele restauracji.
Straż pożarna, na szczęście, szybko poradziła sobie z ogniem, ale restauracja zamieniła się w pogorzelisko… Ogień pochłonął profesjonalne wyposażenie kuchni, instalacje techniczne, zapasy i sprzęt potrzebny do pracy. Choć w posprzątaniu lokalu pomagali żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnych, przed restauratorami jeszcze dużo pracy. Najsmutniejszym faktem jest to, że restauracja nie była ubezpieczona.
- Można rzec, że sami jesteśmy sobie winni, ale trudno wszystkiego dopilnować. Szczególnie kiedy tworzy się miejsce od podstaw własnymi siłami bez odpowiedniego zaplecza finansowego - opisują restauratorzy.
Teraz przed nimi naprawdę ciężkie chwile.
- Nie zrealizujemy zamówionych rezerwacji, musimy zwrócić zaliczki, musimy utrzymać pracowników, płacić ZUS i rachunki, a tak naprawdę grudniowe rezerwacje pozwoliły wyjść z zadłużenia, które powstało w ciągu tego słabego dla nas roku - dodają.
Dlatego zdecydowali się w internecie otworzyć zbiórkę na remont lokalu po tragedii. Zebrane środki zostaną przeznaczone na odbudowę i remont kuchni, zakup podstawowego wyposażenia gastronomicznego, przywrócenie instalacji niezbędnych do bezpiecznej pracy i koszty utrzymania działalności.
Pomóc można TUTAJ.