Spis treści
Pożar kamienicy w Poznaniu. Koszmarna noc na Jeżycach
Ogień pojawił się w piwnicy kamienicy, gdzie znajdował się magazyn firmy zajmującej się akumulatorami do elektronarzędzi. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli.
Pożar błyskawicznie rozprzestrzenił się na kolejne kondygnacje, drewniane stropy i schody stanęły w płomieniach, a mieszkańcy w panice opuszczali budynek. W trakcie akcji gaśniczej doszło do wybuchu. Część kamienicy zawaliła się.
Strażacy zginęli pod gruzami
Łukasz Włodarczyk z Grunwaldu, strażak z JRG 2, oraz Patryk Michalski z JRG 1 jako pierwsi podjęli walkę z pożarem. Niestety, zostali odcięci przez ogień i spadające elementy konstrukcji. Nie mieli szans na ratunek.
Pogrzeb Łukasza Włodarczyka odbył się 29 sierpnia w Tuchorzy i miał charakter państwowy. – To dla wszystkich strażaków ból i smutek – mówił komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. Podczas kazania ksiądz Jan Krynicki podkreślił, że „przecięta została nić pięknego życia Łukasza Włodarczyka”. Grób strażaka przykryły biało-czerwone kwiaty, a na jednym z wieńców widniał poruszający napis: „Najukochańszemu mężowi i tatusiowi ostatnie pożegnanie składa żona Magda i synowie: Antoś i Franuś”.
Patryk Michalski pochodził z Włocławka. Służbę w straży pożarnej pełnił od 12 lat. Jego pogrzeb odbył się 30 sierpnia w Poznaniu. – W etos Polaków wpisany jest duch ofiary. Nasza historia często była naznaczona męczeństwem. W codzienności człowiek wierny swoim ideałom cierpi. W ramach tego etosu mieści się etos strażaka – hart ducha, odwaga, stanowczość. Na strażaka społeczeństwo zawsze może liczyć. Nie chodzi tylko o pożary, ale także wypadki i klęski żywiołowe. Nie każdy może nim zostać – mówił arcybiskup Stanisław Gądecki.
Pusty ślad po kamienicy nie daje zapomnieć
Po pożarze kamienica została rozebrana. Przez wiele tygodni ulica Kraszewskiego była zamknięta. Dopiero po uprzątnięciu gruzu życie wróciło do normy. Jednak pusta przestrzeń po kamienicy wciąż przypomina o tragedii.
Dziś, rok po tragedii, pamięć o Łukaszu Włodarczyku i Patryku Michalskim jest wciąż żywa. Mieszkańcy Jeżyc upamiętnili ich, montując tablicę na hydrancie w pobliżu miejsca tragedii. To symboliczny gest, który ma przypominać o ich poświęceniu.