Poruszenie po śmierci Dominika. Czy tragedii na obozie można było uniknąć? Policja informuje, co się stało wcześniej

Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej Okręg Dolnośląski ogłosił żałobę po śmierci 15-letniego Dominika. Chłopiec utonął w jeziorze Ośno pod Wolsztynem, wykonując zadanie, dzięki któremu miał zyskać sprawność ćwika. 15-latek musiał przepłynąć akwen i rozpalić ognisko. Nad jeziorem przebywało w sumie kilkuset harcerzy, dlatego policja już wcześniej spotkała się z komendantami hufców i kadrą obozów.

Śmierć 15-letniego harcerza. Policjanci ostrzegali obozowiczów

Członkowie 11 obozów harcerskich przebywali do środy, 23 lipca, nad jeziorem Ośno pod Wolsztynem, gdzie doszło do śmierci 15-letniego Dominika. Chłopak był jednym z 717 harcerzy, ale po tragedii w miejscowości Wilcze Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej zdecydowały o zakończeniu obozu, którego członkiem był zmarły, ogłaszając również żałobę.

Miejscowa policja, biorąc pod uwagę, jak wielu harcerzy zjawiło się nad akwenem, bo od 27 czerwca br. na terenie powiatu odbyło się łącznie 17 obozów, w których udział wzięło 1 126 uczestników, zorganizowała spotkanie z komendantami hufców i kadrą obozów, by uczulić ich na grożące dzieciom i młodzieży niebezpieczeństwa.

- Podczas spotkań podkreśliliśmy konieczność przestrzegania obowiązujących procedur bezpieczeństwa, bieżącej współpracy ze służbami ratunkowymi oraz konieczność szybkiego reagowania w sytuacji nagłych zdarzeń. Dla nas najważniejsze jest, aby każdy uczestnik obozu czuł się bezpiecznie i mógł w pełni cieszyć się wakacyjnym wypoczynkiem, mając pewność, że bezpieczeństwo jest priorytetem. Działania te mają na celu nie tylko przygotowanie na ewentualne sytuacje kryzysowe, ale także edukację i uświadomienie wszystkim obecnym, jak ważne jest zachowanie spokoju, odpowiedzialności oraz wzajemnej pomocy w trudnych chwilach - informowała już 10 lipca br. Komenda Powiatowa Policji w Wolsztynie.

Dowódca drużyny harcerskiej i ratownik WOPR zatrzymani

Jak pokazało życie, te ostrzeżenie nie zapobiegły nieszczęściu, zwłaszcza że w związku ze śmiercią 15-letniego harcerza zatrzymano dwie osoby, którym może teraz grozić odpowiedzialność karna. Jak przekazali mundurowi, wbrew zgłoszeniu, które trafiło do służb ratowniczych w nocy ze środy na czwartek, 19-letni dowódca drużyny harcerskiej i 21-letni i ratownik WOPR nie asekurowali Dominika z łodzi, tylko stojąc na brzegu. Co więcej, po fakcie okazało się, że chłopak musiał pokonać jezioro w mundurze harcerskim i butach.

To nie wszystko, bo wypoczywający nad jeziorem pan Ryszard, który ma tam swój domek, powiedział "Super Expressowi", że "jest tam zamulone dno" i że "nie powinno się tam pływać". Mężczyzna zwraca również uwagę na wędkarski brzeg akwenu, przy którym mogą się znajdować siatki kłusownicze.

Cudem uniknął śmierci! 13-latek wjechał pod auto na hulajnodze!
Polska na ucho
Szkoła przetrwania

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki