Tragedia na obozie harcerskim. 15-latek utonął w jeziorze Ośno
Dramat wydarzył się po północy, 24 lipca, niedaleko Wolsztyna. Harcerze z pięciu drużyn dolnośląskiej chorągwi Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej przyjechali do wsi Wilcze na początku lipca i był to pierwszy ich obóz w tym miejscu. Namioty rozbili niedaleko jeziora Wuszno. Trzy tygodnie pobytu miało się zakończyć w piątek (25 lipca), ale w nocy jeden z harcerzy miał zdobyć stopień ćwika. - W pełnym umundurowaniu i w butach miał przepłynąć jezioro i na drugim brzegu rozpalić ognisko - tłumaczy dziennikarce Super Expressu jeden z harcmistrzów ZHR, który prosi o zachowanie anonimowości.
15-letni Dominik miał być w harcerstwie od 6 lat, być dobrym pływakiem, a stopień ćwika miał być uhonorowaniem jego harcerskiej aktywności. 24 lipca, po północy, razem z opiekunem i ratownikiem wopr poszli nad jezioro i chłopiec z latarką na czole wskoczył do wody. Co wydarzyło się, że doszło do tragedii? Ok. godz. 1 służby ratownicze otrzymały informację, że harcerz zniknął pod taflą wody, a opiekunowi i ratownikowi nie udało się go wyciągnąć.
Jak informuje policja, niestety nastolatek płynął nocą sam i to w pełnym umundurowaniu i w butach. - Śledczy ustalili też, że chłopiec nie był asekurowany z łodzi i nie zachowano w tym przypadku podstawowych zasad bezpieczeństwa - mówi Iwona Liszczyńska.
Czytaj więcej o sprawie: Tragiczna śmierć 15-letniego harcerza. Był w mundurze i butach! Mieszkaniec: "Tu nie powinno się pływać!"
"Jest zamulony i niebezpieczny!". Mieszkaniec regionu mówi o niebezpiecznym akwenie
Ryszard Łamasz, emeryt, który mieszka nad jeziorem jest przerażony tragedią i samym pomysłem wchodzenia do wody od tej strony jeziora. - To brzeg dla wędkarzy. Jest zamulony i niebezpieczny. Dodatkowo tam mogą być siatki kłusownicze. To nie powinno się wydarzyć - mówi Super Expressowi.
Na miejscu pracowało łącznie 8 zastępów straży pożarnej. Zadysponowano m.in. Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Wodno-Nurkowego z Kościana, strażaków ze Specjalistycznej Grupy Sonarowej z Poznania, a także jednostkę OSP Wroniawy z bezzałogowymi statkami powietrznymi.
Żałoba wśród harcerzy. Tak w ZHR wspominają Dominika
Adam Paczyna, rzecznik prasowy ZHR zapewnia, że harcerze współpracują ze służbami, by wyjaśnić tragedię. Na razie dwie osoby 19-letni i 21-letni opiekunowie nastolatka zostali zatrzymani.
- To był bardzo odważny i sprawny nastolatek. Rozpaleniem ogniska miał dowieść swojego męstwa i hartu ducha - mówi harcmistrz z ZHR. ZHR ogłosiło żałobę i prosi o modlitwę dla druha Dominika. Jego sekcja zwłok odbędzie się 25 lipca.