Zawody, w których wystartował Mariusz Pałubicki polegały na jak najszybszym pokonaniu wyznaczonej trasy. Z pozoru wydaje się to proste, jednak roboty nie są w żaden sposób sterowane zdalnie. Droga, którą muszą pokonać to czarna linia:
- Moje roboty to są takie małe wyścigówki. Mogą mieć maksymalnie wymiary kartki A4. Muszą po prostu pokonać trasę, która jest linią w zamkniętym obrysie. Z przodu są czujniki, które dbają o to aby linia, po której robot jedzie była cały czas na środku- tłumaczy Pałubicki.
Mimo, że z pozoru roboty przypominają zabawki, to technologia, którą wykorzystują znajduje także zastosowanie w codziennym życiu.
- Samą idee jazdy po linii, wdraża się powoli do samochodów jako asystent kierowcy, żeby na przykład nie zjeżdżał z pasa ruchu. Zdarza się również, że w magazynowych posadzkach są zatopione magnetyczne linie. Wówczas wózki widłowe mogą po tych linia przemieszczać się za stanowiska na stanowisko- dodaje Pałubicki.
Poniżej, możecie także posłuchać całej rozmowy z tegorocznym zwycięzcą Robot Challenge
Dodajmy, że Robot Challenge są jednymi z najbardziej prestiżowych zawodów dla twórców tego typu maszyn. W tym roku zgromadziły ponad 800 uczestników.