Matka broni grzybiarza

i

Autor: Cezary Małecki/SUPER EXPRESS Matka broni grzybiarza

Września: Matka broni PECHOWEGO grzybiarza. "Ja też jadłam te grzyby i żyję"

2020-10-06 13:53

Robert J. z Wrześni (woj. Wielkopolskie) poszedł na grzyby do lasu, a po powrocie jak sam mówi część z nich sprzedał koledze, a część podarował sąsiadkom. Efekt? Cztery osoby nie żyją. Felicja M. (68 l.), Halina B. (80 l.), Bożena S. (69 l.) i Marek S. (44 l.) z Wrześni (woj. wielkopolskie) zmarli, bo Robert J. zerwał dla nich najprawdopodobniej… muchomory sromotnikowe. Matka grzybiarza nie wierzy, że to od grzybów jej syna poumierali sąsiedzi. - Ja też je jadłam! I częstowałam nimi innych i wszyscy żyją - grzmi kobieta.

Robert J. nie próbuje się usprawiedliwiać jak jego matka. - To miały być gąski zielone, ale widocznie się pomyliłem. Bardzo tego żałuję - mówi Super Expressowi pechowy grzybiarz. - Nie wybaczę sobie tego do końca życia - dodaje. Mężczyzna został już przesłuchany przez policję, ale nie usłyszał jeszcze żadnych zarzutów. - Czekamy na wyniki sekcji zwłok - mówi Daria Skupin z Prokuratury Rejonowej we Wrześni i zdradza, że z domu Robert J. zostały zabrane pozostałe grzyby. - Na wyniki badań będziemy czekać około miesiąca - mówi Skupin. Julia J., matka mężczyzny jest przekonana, że grzyby Roberta nie były trujące! - Ja je widziałam, ja je jadłam - mówi i dodaje, że były… smaczne. Proponowała je też innym sąsiadkom. - Przecież nie były trujące - mówi kobieta, która w ogóle nie dopuszcza do siebie myśli, że część z grzybów mogła być muchomorami.

Czytaj także: Obietnica grzybiarza, który nieświadomie otruł znajomych: "Przysięgam, nie będę już zbierał grzybów"

Pan Robert twierdzi, że na grzyby namówił go kolega, który miał ochotę na grzybową ucztę, ale nie chciało mu się iść do lasu. A że on lubi grzyby, zabrał więc kompana i ruszyli na „łowy”.

Grzybobranie było tak owocne, że starczyło dla kilku osób. - Ten kolega, który nas wysłał za grzyby, zapłacił nam 30 złotych - mówi Robert J. Resztę mężczyzna zabrał do domu, a część podarował schorowanym sąsiadki.

Niestety, grzyby musiały być… trujące. Pani Felicja i Sabina, które mieszkają obok Roberta, zjadły grzyby na niedzielny obiad. Wkrótce po posiłku rozpoczął się koszmar. W poniedziałek było już tak źle, że trafiły karetką do szpitala. - Przyjechały do nas w bardzo złym stanie, z silnym zatruciem. Niestety leczenie nie przynosiło efektów i postanowiliśmy, że jedna z pań powinna mieć przeszczepioną wątrobę. Niestety kobieta nie dożyła zabiegu. Kilka godzin później zmarła druga kobieta - powiedział Super Expressowi lekarz toksykolog Eryk Matuszkiewicz ze szpitala im. Raszei w Poznaniu.

We wtorek w ogromnych męczarniach w innym szpitalu zmarła mama mężczyzny, który zamówił u Roberta J. grzyby. Jej syn Marek S. zmarł w dzień jej pogrzebu.  Jak informuje wielkopolska policja mężczyźni, którzy zbierali grzyby zostali przesłuchani w charakterze świadków i zwolnieni do domu. - Materiały procesowe policjanci przekażą prokuraturze do oceny prawno-karnej. Gąski zielone i młode muchomory sromotnikowe są niemal identyczne - informuje policja. - Trwają czynności, zarządziliśmy także sekcje zwłok zmarłych osób - mówi prokurator Skupin.

Skandal w szpitalu. Lekarze nie noszą maseczek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki