Znany cukiernik z Poznania wjechał prosto pod pociąg. Wszyscy zginęli. "Będzie nam ich brakować"

2025-08-18 16:00

Nie milkną echa po wypadku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Dachowa, do którego doszło 15 sierpnia. Pod pociąg wjechał tam samochód z czterema osobami. Nikt nie przeżył. Za kierownicą auta, nowego BMW, siedział Jarosław C. - cukiernik, były przedsiębiorca, który prowadził kiedyś na poznańskich Jeżycach kultową cukiernię. Co stało się, że w biały dzień wjechał wprost pod pociąg? Szczegóły w artykule.

Super Express Google News
  • W Kicinie pod Poznaniem doszło do tragicznego wypadku na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, w którym zginęło małżeństwo.
  • Ofiary to Jarosław C., właściciel kultowej poznańskiej cukierni, oraz jego żona Lilianna, którzy jechali z drugą parą.
  • Dlaczego mieszkańcy są zaskoczeni ich obecnością w tym miejscu i co mówią o zmarłych sąsiedzi?

Przejazd, na którym doszło do dramatu nie ma sygnalizacji świetlnej ani rogatek, ale okoliczni mieszkańcy nie uważają, żeby był niebezpieczny.

- Trzysta metrów w lewo od tego miejsca w lewo jest przekaz z rogatkami i 2 kilometry w prawo również - mówi Super Expressowi jeden z mieszkańców wsi, Pan Jarogniew. Mężczyzna dodaje, że droga, na której jest przejazd to droga donikąd. Niewiele osób w ogóle o niej wie.

- Jedynie można sobie nią skrócić dojazd przez las do drogi S11 - mówi.

Zazwyczaj mieszkańcy korzystają z przejazdów z rogatkami, a przez ten bez rogatek to tylko przechodzą pieszo lub na rowerach, gdy chcą pospacerować po lesie. Dla wszystkich zagadką jest, co robił tam pan Jarosław C. z żoną Lilianną i jeszcze jednym małżeństwem w pierwszy dzień długiego sierpniowego weekendu.

- Słyszałem, że jechali do kościoła, ale przecież u nas w Kicinie też są msze - zastanawia się jeden z mieszkańców miejscowości, w której mieszkał pan Jarosław z żoną.

Emeryt prowadził w Poznaniu kultową cukiernię na Jeżycach.

- Najlepsze pączki, drożdżówki z makiem bez rodzynek, pieczywo, torty, a nawet ciastka na wagę! Po tym jak wstąpiłam pierwszy raz, nie chodzę już po okolicznych cukierniach, mimo że w okolicy jest ich całe mnóstwo. Żadna z pobliskich pączkarni nie jest konkurencją - pisali w internecie o cukierni pana Jarka internauci.

Inni dodawali: - Wszystko co tam spróbowałem (chleb, pączek i drożdżówka) jest super smaczne! Mam ochotę na jeszcze! Nikt tam nie oszukuje na składnikach. Pierwsza klasa. Szkoda, że mieszkam w innej dzielnicy, byłbym codziennie. - Nie ma lepszego pieczywa i słodkości w Poznaniu.

Gdy pan Jarosław odszedł na zasłużoną emeryturę, cukiernia została zamknięta. Żona pana Jarka prowadziła z kolei punkt gastronomiczny w wieżowcu Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ale teraz też cieszyła się odpoczynkiem.

- To byli spokojni, życzliwi, sympatyczni ludzie. Jarek kupił sobie nowy samochód niedawno i bardzo się nim cieszył - opowiada Super Expressowi sąsiad małżeństwa, pan Bogdan.

Wszyscy są w ogromnym szoku, że doszło do takiej tragedii. - Będzie nam ich brakować - dodaje na koniec pan Bogdan ze łzami w oczach.

Pociąg rozerwał dostawczego busa na strzępy
ODKRYWCZYNIE ZNACZEŃ horoskopy hieroglify hasztagi
Nie tylko gwiazdy. Starożytne sztuki wróżenia | Odkrywczynie Znaczeń

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki