Zatruta galareta w Nowej Dębie
Regina S. razem z mężem Wiesławem S. mieszkają na wsi pod Mielcem. Małżeństwo sprzedawało okazjonalnie swoje wyroby mięsne dla podratowania budżetu domowego na targowisku w Nowej Dębie. Niestety, 17 lutego 2024 r. doszło do fatalnego w skutkach zatrucia po spożyciu mięsa z targowiska. Po zjedzeniu galarety wieprzowej trzy osoby trafiły do szpitali. W zaledwie dwie i pół godziny od zjedzenia wyrobu, zmarł Iurii N. Dwie inne osoby trafiły do szpitala. Zmarły mężczyzna był obywatelem Ukrainy, mieszkającym w Nowej Dębie, który przyjechał do Polski po wybuchu wojny na Ukrainie. Był pracownikiem technicznym w szpitalu w Nowej Dębie. Mężczyzna osierocił dwoje dzieci, które wychowywał wraz z żoną. Do szpitala trafiły jeszcze dwie kobiety, które zjadły galaretę z targu i poczuły się bardzo źle. To osoby w wieku 67 i 72 lata.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Niedługo po tragedii Regina S. i Wiesław S., zostali zatrzymani. Policjanci w mieszkaniu małżonków znaleźli 20 kg wyrobów mięsnych. Jak wówczas informowała prokuratura, galareta była produkowana "z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie były ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych". Małżonkowie początkowo usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Reginę S. i Wiesława S. nałożono dozór policyjny oraz zakaz produkcji i sprzedaży swoich towarów. 14 sierpnia 2024 roku Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która prowadzi tę sprawę, zdecydowała zmienić zarzuty dla Reginy i Wiesława S. Przeprowadzono z małżeństwem kolejne czynności. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prokurator Andrzej Dubiel przekazał wówczas, że dotychczasowy zarzut stawiany małżonkom został zmieniony na nieumyślne spowodowanie śmierci jednej osoby, która zjadła galaretę wyprodukowaną przez podejrzanych, oraz nieumyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała u jednej z kobiet i tzw. średnich obrażeń u drugiej.
Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej po przeprowadzonej sekcji zwłok mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej oraz po wykonaniu badań toksykologicznych wycinków pobranych z jego zwłok zaopiniowali, że bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonego było zatrucie azotynem. Wnioski patomorfologów są zbieżne z wynikami badań galarety mięsnej z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, w której biegli wykryli azotyn w stężeniu toksycznym dla człowieka – ponad 100-krotnie przekraczającym dopuszczalne normy.
Andrzej Dubiel rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu dodał, że "prokurator przyjął, że podejrzani dopuścili się w ten sposób nieumyślnego spowodowania śmierci osoby, która spożyła galaretę, nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała u drugiej osoby i spowodowanie średnich obrażeń ciała u trzeciej pokrzywdzonej osoby".
Regina i Wiesław S. usłyszeli wyrok
Przed Sądem Rejonowym w Tarnobrzegu ruszył proces małżeństwa. Odbyło się tylko dwie rozprawy i zapadł wyrok. Oskarżeni tj. Regina i Wiesław S. od początku przyznawali się do winy i poczuwali się do tragedii jaka zaistniała. Zdarzenia dotknęły ich bardzo, oboje od początku wyrażali skruchę, żałowali zaistniałej sytuacji i przepraszali poszkodowanych, oraz żonę zmarłego mężczyzny. Para całą sytuacją był zdruzgotana od początku i wyraźnie zafrapowana, oraz przejęta. Emocje towarzyszyły im na każdym etapie. Mimo całej tragedii pokrzywdzeni wybaczyli oskarżonym. Świadkowie wspierali małżeństwo zaznaczając, że w tej sytuacji nie można zrobić nic innego jak tylko wybaczyć, bo przecież nie chcieli niczego złego, a swojskie wyroby sprzedawali w dobrej mierze. Znajomi twierdzili, że zajmowali się tym od lat, a ich produkty zawsze były doskonałej jakości.
W piątek, 9 maja 20205 roku przed Sądem Rejonowym w Tarnobrzegu z oskarżonych był tylko Wiesław S., który wysłuchał wyroku. Sędzia Aneta Żuraw-Kędziora uznała winę obojga oskarżonych, orzekając wobec nich kary w wysokości zawnioskowanej przez prokuraturę - po roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres trzech lat. Małżeństwo musi zapłacić nawiązkę na rzecz owdowiałej kobiety w kwocie 150 tysięcy złotych, oraz po 15 tysięcy złotych nawiązki na rzecz obu poszkodowanych kobiet i grzywnę wysokości 2 tysięcy złotych. Ponadto Regina i Wiesław S. muszą też pokryć częściowo poniesione koszty sądowe (po 15 tysięcy złotych) i zapłacić pokrzywdzonej za koszty wynajęcia pełnomocnika to jest-1200 złotych. Małżeństwo w wyroku usłyszało również pięcioletni zakaz hodowli trzody chlewnej, uboju oraz produkcji wędlin i wyrobów garmażeryjnych.
Sąd uznał, że wina oskarżonych nie budzi wątpliwości. Faktem bezspornym, który wpływa na wymiar kary jest też, to że oskarżeni produkowali wyroby garmażeryjne bez jakiegokolwiek nadzoru i pozwoleń. Jednak ich skrucha i żal wyrażane od początku, oraz chęć naprawienia swojego złego postępowania pozwala twierdzić, że oskarżeni wyciągnęli wnioski z życiowej pomyłki. Wyrok jest nieprawomocny, jednak uczestniczący w rozprawie wnioskowali, że strony nie będą się chciały odwoływać.