Opisał dramatyczną akcję ratunkową po wypadku Katarzyny Stoparczyk! Jedna osoba na jezdni, jedna zakleszczona w aucie

2025-09-09 14:50

Z całego kraju napływają kondolencje po śmierci dziennikarki Katarzyny Stoparczyk, która zginęła w wypadku w Jeżowem na trasie S-19. Kobieta nie była jedyną ofiarą śmiertelną zdarzenia, bo nie udało się również uratować życia 57-letniego mieszkańca powiatu rzeszowskiego. Akcja ratownicza miała wyjątkowo dramatyczny przebieg, bo trzeba było ponadto pomóc trzem innym osobom.

Jeżowe. Śmiertelny wypadek Katarzyny Stoparczyk. Strażacy o akcji ratunkowej

Dwie osoby nie żyją, trzy zostały ranne, z czego jedna bardzo ciężko - to bilans wypadku w Jeżowem na trasie S-19, którego jedną z ofiar śmiertelnych jest dziennikarka Katarzyna Stoparczyk. Według wstępnych ustaleń policji i prokuratury kierujący czarną skodą uderzył w tył białego samochodu tej samej marki, do czego doszło przed zjazdem do miejsca obsługi podróżnych. Oba pojazdu poruszały się prostym odcinkiem trasy S-19 w kierunku Rzeszowa, ale nie wiadomo na razie, dlaczego doszło do zderzenia. Prokuratura przekazała natomiast, że kierujący białą skodą jechał z bardzo małą prędkością.

W wyniku uderzenia na miejscu zginęła 55-letnia kobieta, pasażerka czarnej skody, i 57-letni mężczyzna, który podróżował drugim pojazdem, siedząc z tyłu. Jak informuje "Fakt", mężczyzna został zakleszczony w środku, dlatego trzeba go było wydobyć przy użyciu sprzętu hydraulicznego. Mimo że się to udało, służby odstąpiły od reanimacji z uwagi na jego rozległe obrażenia. Inaczej wyglądała sytuacja w przypadku ratowania dziennikarki.

Kobieta, która podróżowała czarną skodą, znajdowała się już poza pojazdem, na jezdni. Strażacy, którzy przybyli na miejsce w pierwszej chwili starali się podjąć czynności ratunkowe. Prowadzili resuscytację do czasu przybycia zespołu ratownictwa medycznego. Te próby nie przyniosły rezultatów i na mocy decyzji ratowników medycznych odstąpiono dalszych czynności ze względu na stwierdzenie zgonu - powiedział "Faktowi" starszy brygadier Ireneusz Szewczyk, rzecznik KP PSP w Nisku.

Poza pojazdami znajdowało się również trzech innych mężczyzn: 29-letni kierowca czarnej skody oraz 61-i 46-latek z białej. Kierujący drugim samochodem trafił do szpitala w Rzeszowie śmigłowcem LPR, a jeszcze w poniedziałek, 8 września, jego stan był określany jako bardzo ciężki. Pozostali dwaj mężczyźni również zostali hospitalizowani, ale ich obrażenia nie zagrażają ich życiu. 29-latek był trzeźwy, natomiast od prowadzącego białą skodę pobrano krew do badań. W poniedziałek odbyły się ponadto oględziny obu pojazdów, w których brał udział powołany przez prokuraturę w Nisku biegły.

Pogrzeb Patrycji i Bruna - ofiar tragicznego wypadku
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki