- Dwoje 11-latków weszło na środek Sanu w Stalowej Woli, stwarzając zagrożenie dla swojego życia.
- Dzieci, które utknęły na rzece, zostały uratowane przez patrolujących policjantów.
- Chłopiec doznał drgawek, ale medycy stwierdzili, że dzieciom nic się nie stało.
- Jakie konsekwencje poniosą rodzice i co policja zaleca na przyszłość?
Stalowa Wola. Dwoje dzieci na środku Sanu. Chłopiec dostał drgawek
Mimo interwencji służb ratowniczych nie trzeba było hospitalizować żadnego z dwojga 11-latków, które weszły bez opieki na środek Sanu w Stalowej Woli. Chłopca i dziewczynkę zauważyli patrolujący brzeg rzeki policjanci, spostrzegając, że wskutek niskiego stanu wody dzieci zdążyły dojść naprawdę daleko.
- Sytuacja była bardzo niebezpieczna, gdyż rzeka w tym miejscu jest zdradliwa. Występują tam piaszczyste przykosy, które w każdej chwili mogą się osunąć, powodując nagłe wpadnięcie do głębokiej wody. Dodatkowo wzdłuż brzegu ustawione są znaki zakazu kąpieli świadczące o istniejącym zagrożeniu - mówi st. asp. Małgorzata Kania, rzeczniczka KPP w Stalowej Woli.
11-latkowie mieli wody po kolana, ale nie byli już w stanie sami wrócić na brzeg - udało im się to dopiero po wskazówkach policjantów, ale w międzyczasie dzieci bardzo się wystraszyły. Gdy wydawało się, że nieszczęście zostało zażegnane, chłopiec dostał drgawek i nie mógł złapać oddechu. Policjanci zaopiekowali się nim i wezwali dodatkowo załogę karetki pogotowia. Po tym jak medycy przebadali poszkodowanych, okazało się, że nic im nie jest.
- Na miejsce przybyli rodzice, którym przekazano małoletnich. Funkcjonariusze przeprowadzili również rozmowę profilaktyczną, przypominając o zasadach bezpiecznego wypoczynku nad wodą i zagrożeniach, jakie mogą wynikać z lekkomyślności - dodaje policjantka.