Protest

Matka dwójki dzieci zmarła na SOR. Mieszkańcy Dębicy protestują po śmierci Justyny

Mama dwójki dzieci, Justyna Karaś z Dębicy zmarła po 7 godzinach od przyjazdu do szpitala. Kobieta została najpierw przyjęta na SOR w Dębicy. Tam zdiagnozowano tętniaka, którego trzeba operować, jednak z transportem czekano kilka godzin. Kobieta zmarła w drodze na operację do rzeszowskiego szpitala. W poniedziałek (13 lutego 2023) mieszkańcy protestowali przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Dębicy.

W poniedziałek (13 lutego 2023) o godz. 13.00 w Dębicy przed Starostwem Powiatowym przy ul. Parkowej 28 odbył się protest w związku ze śmiercią Justyny Karaś. W spotkaniu, które rozpoczęło się konferencją prasową udział miał wziąć mąż zmarłej 32-latki, Krzysztof Karaś, ale w wyniku sytuacji rodzinnej nie mógł tego zrobić. Był za to obecny poseł Paweł Poncyljusz, który do zgromadzonych powiedział:

- Szpital, a szczególnie SOR w Dębicy nie działa dobrze. Miejmy świadomość, że tak naprawdę każdego mieszkańca spośród 130 tys. z powiatu i samej Dębicy może spotkać dokładnie ta sama tragedia, czekanie przez godziny na SOR-ze po to, żeby uzyskać jakąkolwiek pomoc - tłumaczył i przekonywał, aby politycy zareagowali, bo zdrowie Polaków jest najważniejsze. Paweł Poncyliusz, zapowiedział, że dołoży wszelkich starań, by walczyć o sprawiedliwość w tej sprawie.

Poseł spotkał się z mężem zmarłej w jego mieszkaniu i omawiał, jak można pomóc rodzinie.

Śmierć po 7 godzinach na SOR. Tragiczna śmierć Justyny

Justyna Karaś (32 l.) razem z mężem Krzysztofem (37 l.) wychowywała dwójkę synów: dwunastoletniego Jakuba i ośmioletniego Jasia. Kobieta zajmowała się domem, ojciec chłopców pracował. Rodzina wspólnie mieszkała na jednym z dębickich osiedli. Swoje gniazdko mieli na czwartym piętrze. To tam rozpoczął się dramat młodej kobiety. 24 stycznia 2023 roku około godziny 16.00, kiedy kobieta oglądała telewizję, źle się poczuła. Gdy podniosła się z kanapy, odczuwała ból w klatce piersiowej i duszności. Zaczęła też skarżyć się na problemy ze wzrokiem. Mąż zadzwonił po pomoc. Ratownicy, którzy pojawili się w mieszkaniu Karasiów mieli wykonać badanie EKG, które wykazało zmiany w pracy serca. Według relacji męża, kobieta z minuty na minutę czuła się gorzej i chciała pojechać do szpitala. Trafiła na SOR w Dębicy.

Kobieta przeszła szereg badań. Pisała do męża wiadomości, że nie czuje się najlepiej, jest jej zimno i jest spragniona. Ciśnienie wahało się w granicach 100/30. O godz. 21.15 wykonano tomografię komputerową, która wykazała, że u pani Justyny powstał tętniak rozwarstwiający tętnicę główną. 32-latce zalecono konsultacje kardiochirurgiczne. Po godz. 21.00 rodzina Pani Justyny wiedziała już, że kobieta niezwłocznie potrzebuje operacji. Jednak decyzja o przewiezieniu pacjentki do rzeszowskiego szpitala na zabieg została wdrożona dopiero kilka minut po północy. Rodzina zmarłej zarzuca placówce medycznej z Dębicy opieszałość w działaniu. Kobieta została zabrana karetką pogotowia do stolicy województwa, jednak operacji nie doczekała. Na trasie doszło do zatrzymania krążenia u pacjentki. Ratownikowi udało się przywrócić ją do życia. Karetka zjechała do najbliższego szpitala po drodze. Tym była placówka medyczna w Sędziszowie Małopolskim. Niestety, nie dało się już uratować życia młodej kobiety. Pani Justyna zmarła o godz. 1.15.

Dzień po tej tragicznej śmierci matki dwójki dzieci rodzina zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Dębicy. Ta wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Justyny Karaś przez ratowników medycznych oraz personel SOR w Dębicy.

Mieszkańcy Dębicy protestują po śmierci 32-latki, która przez kilka godzin czekała na SORze
Sonda
Czy boisz się śmierci?

Co się dzieje z polską służbą zdrowia?

Posłuchaj przerażających danych o wydłużających się kolejkach do lekarzy!

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki