Rzeszów. Pożar w bloku. Tragedia na ul. Popiełuszki
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w środowy wieczór, 18 czerwca, na ul. ks. Popiełuszki. Była godzina 20.40, kiedy wpłynęło zgłoszenie o pożarze mieszkania na czwartym piętrze 12‑kondygnacyjnego budynku. Ogień bardzo szybko rozprzestrzenił się po klatce schodowej, skutecznie odcinając drogę ucieczki mieszkańcom pięter wyżej. Na miejscu pojawiło się ponad 20 zastępów straży pożarnej (łącznie ponad 80 strażaków), 12 zespołów pogotowia i policja. Ewakuowano około 250 osób z trzech klatek budynku.
Osiem osób – w tym troje dzieci – wymagało pomocy medycznej. Wszystkie trafiły do szpitala, pozostałym poszkodowanym udzielono pomocy na miejscu. Wśród poszkodowanych był 69-letni mężczyzna, który został uratowany z płonącego mieszkania i przewieziony do szpitala.
14-latka ofiarą śmiertelną pożaru
Najtragiczniejsze wieści dotyczyły 14-letniej dziewczynki. Została przewieziona w ciężkim stanie do szpitala, ale nie udało się uratować jej życia mimo reanimacji. Marta Niewczas, radna Rzeszowa, w serwisie X podała, że zmarła 14-latka dzień wcześniej zakończyła rok szkolny - według nieoficjalnych informacji tydzień wcześniej brała udział w pożegnalnej imprezie.
Część osób twierdzi, że próbowała uciec windą, która zatrzymała się z powodu odcięcia prądu; według innych znalazła się w potrzasku w korytarzu dymnym między klatkami. Nieprzytomną nastolatkę znalazł jej ojciec i próbował ją reanimować, jednak już było za późno.
Służby przez całą noc zabezpieczały teren - policja:
- blokowała dostęp dla osób postronnych;
- zabezpieczała mienie;
- i udrażniała dojazdy dla pojazdów ratowniczych.
Trwa śledztwo prowadzone pod nadzorem prokuratora z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Badane są przyczyny pożaru, a teren zostanie szczegółowo sprawdzony pod kątem śladów i dowodów. Władze miejskie i MOPS zapewniają wsparcie dla poszkodowanych, oferując mieszkania interwencyjne i pomoc psychologiczną.
Doszło do podpalenia?! Policja nie potwierdza
W internecie pojawiły się komentarze, że na miejscu miało dojść do podpalenia, ale tych informacji nie potwierdzają ani policja, ani straż pożarna.
- Na miejscu cały czas pracuje policja, prokurator, biegły ds. pożarnictwa i dopiero po zakończeniu tych czynności będzie można powiedzieć cokolwiek o przyczynach pożaru - przekazała "Super Expressowi" podkomisarz Magdalena Żuk, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
