Kartka z kalendarza. Czy wiecie, kto miał swoje święto 10 stycznia?

To świętowanie u nas jest jeszcze mało popularne. Zapoczątkowała je niezależna organizacja Canadian Energy Efficiency Alliance, działająca od 1995 r. Np. w USA i Wielkiej Brytanii DOKE jest ważny nie tylko dla mniej lub bardziej zaangażowanych w ratowanie planety ekologów. Z badań przeprowadzonych w 2016 r. („Polacy o źródłach energii, polityce energetycznej i stanie środowiska”) przez CBOS wynika, że 95 proc. Polaków z nas wyłącza światło wychodząc z pomieszczenia. 87 proc. Polaków używa energooszczędnych żarówek (które często mają krótszą żywotność od tych z żarnikiem, już w UE zakazanych), a 88 proc. sprzętu RTV i AGD o niskim zużyciu energii elektrycznej.

Niestety, większość odbiorców ma nikłe pojęcie o tym, „skąd jest prąd”. Jak to skąd? Z gniazdka! Tymczasem 70 proc. produkcji energii pochodzi z węgla kamiennego i brunatnego. Dziś energetyka węglowa jest (jeszcze) najtańsza, ale jest na cenzurowanym. Zobaczmy zatem, ile trzeba zainwestować, by być eko i trendy - w fotowoltaikę (przetwarzaniem światła słonecznego na energię elektryczną). Jak długo trzeba czekać, by mieć z takiej instalacji DARMOWY prąd. Takie wyliczenia podał jutuber prowadzący kanał PANELE SŁONECZNE. Zainwestował on w jedną naziemną instalację i jedną dachową. Podajmy dane dotyczące tej ostatniej. Trzeba było na nią wydać w 2016 r. nieco ponad 46 tys. zł.

Przy cenach prądu z roku 2019 inwestycja zwróci się, ze 9 lat i 2 miesiące. Zakładając teoretycznie, że panele się nie zepsują, to  w 2025 r. będzie dawała DARMOWY prąd. Oczywiście inne szacunki dotyczą przemysłowej produkcji zielonej energii, czyli z farm słonecznych o mocy min. 1 megawata. Taki prąd trzeba będzie kupować. Wcale nie będzie tańszy od tego z węgla, bo energia – wieszczą eksperci – będzie drożała. Zatem należy się przyzwyczaić do tego, że DOKE będziemy celebrować CODZIENNIE.