Katowice. Potworne oszustwo? Tak wykorzystano chore na raka dzieci! SZOK! [UWAGA TVN]

i

Autor: Facebook.com Katowice. Potworne oszustwo? Tak wykorzystano chore na raka dzieci! SZOK! [UWAGA TVN]

Katowice. Potworne oszustwo! Tak wykorzystano chore na raka dzieci? SZOK! [UWAGA TVN]

2021-02-26 21:39

O skandalicznej sytuacji z Katowic mogliśmy się dowiedzieć z piątkowej "Uwagi" TVN. Doktor Leszek P. zajmował się dystrybucją urządzeń elektromagnetycznych, które miały niszczyć komórki nowotworowe. Co ciekawe, kamizelki i czepki pomagające rzekomo w leczeniu nowotworu zostały wynalezione w Indonezji przez doktora Warsito Purwo Taruno, ale dokładnie cztery lata temu w tym samy kraju zostały zakazane. Tymczasem w Polsce znalazły się rodziny, które zaufały tej metodzie. Mimo tego młodych pacjentów nie udało się uratować. Czy padli ofiarą potwornego oszustwa?

Jak informowała w swoim piątkowym materiale  "Uwaga" urządzenia elektromedyczne ECCT zostały wynalezione w Indonezji przez doktora Warsito Purwo Taruno. Charakterystyczne kamizelki i czepki miały pomagać w walce z rakiem. Nie każdy był jednak w stanie zaufać tym nowatorskim metodom, dlatego już cztery lata temu we wspomnianej Indonezji takich urządzeń zakazano. Mimo tego w Polsce znalazł się ktoś, kto zaczął je dystrybuować. To Leszek P., lekarz przyjmujący w Katowicach. - To jest nauka, o wszystkim może pan poczytać, ale straciłby pan na to miesiące. Musi pan iść w kierunku zaufania. To urządzenie zatrzymuje namnażanie się komórek nowotworowych - przekonywał P. w rozmowie z reporterem "Uwagi".

Rodzice, których dzieci niestety chorowały na raka, robili wszystko, aby pomóc swoim pociechom w walce o życie. "Uwaga" prezentuje historię 14-letniej Gosi, u której zdiagnozowano nieuleczalnego glejaka mózgu. - 14 lipca 2014 córka się źle poczuła. Dostała pierwszego padaczkowego ataku. Szybko okazało się, że to coś więcej, guz w głowie - opowiada mama dziewczynki Magdalena Staszak. Chemioterapia nie pomogła. Jedyną szansą miały się okazać urządzenia elektromedyczne.  - Zdecydowaliśmy, że spróbujemy wszystkich możliwych sposobów, żeby uratować córkę. Usłyszeliśmy wprost, że to urządzenie niszczy komórki rakowe - dodaje pani Magda. Ale ta metoda nie pomogła, dziewczynka zmarła. Tymczasem nakład pienięzny konieczny do zastosowanie tej "terapii" jest ogromny. Koszt czepka, który rzekomo zabija komórki rakowe w mózgu, to blisko 10 tysięcy złotych. Na kamizelkę celującą w nowotwory klatki piersiowej i kręgosłupa trzeba przeznaczyć aż 25 tysięcy złotych. 

Czytaj również: Malutki Filipek czeka na lek ostatniej szansy. Dramatyczny apel rodziców

Tę samą metodą wypróbowali lekarze przy terapii niespełna dwuletniego Tomka, u którego zdiagnozowano nieuleczalnego guza rdzenia kręgowego. - Ten lekarz dał nam nadzieję. Pokazywał statystyki, z których wynikało, że to urządzenie działa. Mówił, że w Indonezji jest to powszechnie stosowane. Zamiast poprawy u Tomka, z powodu ucisku na nerwy, rączki i nóżki przestały pracować. Wiedzieliśmy, że zbliża się koniec - mówi babcia chłopca, który korzystał z pomocy czepka i kamizelki.

Bohaterowie reportażu "Uwagi" nazywają działania lekarzy '"szarlataństwem". Twierdzą, że urządzenia elektromedyczne mogą prowadzić do obrzęku mózgu. Leszek P. pytany o przypadki ozdrowienia po użyciu tych urządzeń był zbulwersowany. - To przyszedł Pan do Stwórcy, tak? Stwórcy Pana Boga i pyta go pan o rzeczy, które są nieprzewidywalne - powiedział P w rozmowie z reporterem. Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej wszczął po interwencji "Uwagi" czynności sprawdzające wobec doktora Leszka P. 

Zobacz również: Knurów: 70-latek zostawił zapaloną świeczkę i poszedł spać. To był katastrofalny błąd

Stefan I. doprowadzony do sądu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki