Zabrze. Księża przechodzą w niedozwolonym miejscu

i

Autor: Google Maps

Zabrze

Księża parafii w Zabrzu łamią przepisy ruchu drogowego. "To może skończyć się tragedią"

Parafia św. Andrzeja Apostoła mieści się przy ul. Wolności w Zabrzu. Najbliższe przejście dla pieszych oddalone jest od kościoła o kilkadziesiąt metrów. Pomimo niedalekiej odległości księża często przechodzą przez jezdnię, w niedozwolonym miejscu, za co grozi mandat.

Zabrze. Księża nagminnie nie przechodzą przez pasy

Przy ulicy Wolności w Zabrzu mieści się parafia św. Andrzeja Apostoła. Przejście dla pieszych oddalone jest o kilkadziesiąt metrów od kościoła. Pasy znajdują się przed skrzyżowaniem z ulicą Księdza Konstantego Damrota. Duchowni jednak, często nie korzystają z przejścia dla pieszych.

Księża przechodzą najpierw przez jednokierunkową drogę przy kościele, potem pokonują torowisko tramwajowe, a następnie w miejscu niedozwolonym przechodzą przez ulicę Wolności.

Ja rozumiem, że bliżej jest, ale tak nie można! Jak przyłapałem jednego księdza, to chwilę wcześniej pędził radiowóz na sygnale. Gdyby to było w tym samym czasie, to by go policjanci przejechali - przekazuje portalowi o2 zabrzanin.

Mieszkaniec Zabrza podkreśla, że przechodzenie w niedozwolonym miejscu przez ruchliwą ulicę, jaką jest Wolności, w okresie jesienno-zimowym jest szczególnie niebezpieczne i może skończyć się wypadkiem.

Zabrze. Księża nieprzestrzegający przepisów mogą zostać ukarani mandatem

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, definiowanymi przez ustawę Prawo o ruchu drogowym za przechodzenie w miejscu niedozwolonym grozi mandat od 50 do 100 złotych.

Wszyscy są wobec prawa równi, jeżeli policjanci byliby świadkami sytuacji, w której ksiądz nie przechodzi przez przejście dla pieszych, sytuacja zakończyłaby się mandatem - wyjaśnia mł. asp. Sebastian Bijok, rzecznik prasowy komendy policji w Zabrzu.

Portal o2 skontaktował się z proboszczem Parafii św. Andrzeja Apostoła w Zabrzu. Ks. Arkadiusz Kinel przyznał, że wie o problemie, lecz najczęściej do sytuacji tych dochodzi z określonych powodów.

Ubolewam, że ta sytuacja ma miejsce. To nie jest tak, że przechodzimy w miejscu niedozwolonym, kiedy nam się podoba. Czasami nam się po prostu bardzo spieszy. W niedzielę musimy pokonać tę drogę czternaście razy - po siedem razy w każdą stronę. Bywa i tak, że niesiemy ciężkie rzeczy, na przykład czasopisma i wówczas jest kłopot. Rozumiem sytuację i bardzo za nią przepraszam. To nie powinno mieć miejsca, czuję wielki dyskomfort - mówi portalowi o2 duchowny.

Jak zaznaczył proboszcz, rozmawiał już o zaistniałej sytuacji z pozostałymi księżmi. Uczulił ich, by zważali na swoje bezpieczeństwo i przestrzegali przepisów. Ksiądz proboszcz zwraca uwagę, że położenie najbliższego przejścia jest bardzo niefortunne. W sprawie rozmawiał już z policjantami i władzami miasta, jednak bez skutku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki