- Rozpoczął się proces księdza Ryszarda G. (54 l.), który jest oskarżony o molestowanie seksualne trzech dziewczynek.
- Do przestępstw miało dojść w czerwcu 2024 r. podczas kolonii zorganizowanej we Włoszech. Dwie z poszkodowanych nie miały ukończonych 15 lat.
- Duchowny został aresztowany 29 kwietnia 2025 r. Nie przyznaje się do winy, a jego proces został utajniony. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Ksiądz przed sądem za molestowanie dziewczynek. Ruszył proces ks. Ryszarda G.
Ksiądz Ryszard G. (54 l.) bardzo ochoczo organizował kolonie i obozy dla dzieci z parafii. Nikt jednak nie wiedział, że to sposób na realizację jego zboczonych żądz. Straszna prawda wyszła na jaw wiosnę tego roku. Duchowny został wtedy aresztowany. Dziś stanął przed sądem. Odpowiada za skrzywdzenie trzech dziewczynek. Grozi mu nawet dożywocie.
Do gorszących zachowań księdza miało dojść właśnie podczas, wydawałoby się wymarzonych, wakacji we Włoszech w czerwcu 2024 r. Wówczas duchowny miał dopuścić się molestowania seksualnego trzech uczestniczek kolonii. Ks. Ryszard G. został po tych wydarzeniach odsunięty od posługi i umieszczony w domu dla księży emerytów w Będzinie. To właśnie tam 29 kwietnia 2025 r. zatrzymała go policja na wniosek prokuratury. Wedy duchowny usłyszał zarzuty i został aresztowany tymczasowo. W celi nadal przebywa. Dziś (19 listopada) ruszył proces księdza.
Poszkodowane nie miały ukończonych 15 lat. Sąd wyłączył jawność
- Na oskarżonym ciążą trzy zarzuty. Dwa z nich są związane z przestępstwami o charakterze seksualnym. Natomiast trzeci dotyczy usiłowania zmuszenia osoby do określonego zachowania. Prokuratura nie informuje o szczegółach tych wydarzeń, mając na uwadze dobro osób. Wszystkie poszkodowane to dziewczynki, wówczas dwie z nich nie miały ukończonych piętnastu lat - informował prok. Bartosz Kilian z sosnowieckiej Prokuratury Okręgowej tuż przed wejściem na salę rozpraw. - Oskarżony podczas śledztwa do winy się nie przyznał. Złożył wyjaśnienia, ale ich treści nie będziemy ujawniać - dodał prokurator.
Tuż przed godz. 9.30 policjanci wprowadzili ks. Ryszarda G. w kajdankach na rękach na salę rozpraw. Jednakże po chwili dziennikarze musieli opuścić sąd - na wniosek stron proces został w całości wyłączony z jawności. Ryszardowi G. grozi kara nawet dożywotniego więzienia.