Borowce: Krwawa egzekucja. Jacek pozabijał najbliższych? Jest na wolności

i

Autor: Policja, arch. prywatne, KAZ/Se.pl Borowce: Krwawa egzekucja. Jacek pozabijał najbliższych? Jest na wolności

Poszukiwany od 2 lat

Jacek Jaworek zniknął po zbrodni w Borowcach. Czy odnaleziono jego zwłoki? Śledczy zabrali głos

Zastrzelił własnego brata i jego najbliższą rodzinę: żonę i syna. Przed tą krwawą egzekucją uciekł nastoletni Gianni, który najpierw schował się, a później uciekł przez okno przed wujkiem. O tej potwornej zbrodni mówiła cała Polska. Wieś Borowce nie schodziła z ust mieszkańców województwa śląskiego. Wciąż padały pytania, czy tej masakry można było uniknąć? Podejrzany o tę zbrodnię Jacek Jaworek, zapadł się pod ziemie, a policja nie jest w stanie go namierzyć od dwóch lat.

Czy tragedii w Borowcach można było uniknąć?

Ta niewyobrażalna tragedia rozegrała się 10 lipca 2021 roku we wsi Borowce. Jacek Jaworek przyjechał do brata kilka miesięcy wcześniej - „na chwilę”. Miał pomieszkać u rodziny w Borowcach tylko dwa tygodnie… Został jednak na pół roku. Rodzina miała już go dość, ale nie byli w stanie się go pozbyć. Coraz częściej dochodziło do awantur. Jacek odgrażał się, wyzywał Justynę (+44 l.), żonę swojego brata, Janusza (+44 l.). W tym tygodniu w którym doszło do tragedii była u nich policja… Pani Justyna się go bała, przeczuwała, że może dojść do tragedii...

10 lipca 2021 Jacek Jaworek wrócił pijany do domu z ogniska i z zimną krwią miał zamordować swojego brata, jego żonę i starszego syna. Młodszy, Gianii zdołał się ukryć. 13-letni wówczas chłopiec ukrył się w szafie gdy zorientował się, co się dzieje.  Poczekał, aż oprawca wyjdzie z domu, a później uciekł do mieszkających w pobliżu kuzynów. Przeżył traumę, został objęty opieką – bliskich i psychologa.

46 minut po północy policjanci otrzymali informację o awanturze w domu w miejscowości Borowce w gminie Dąbrowa Zielona. Na miejscu ujawnili ciała trzech osób: 44-letniego mężczyzny, kobiety w podobnym wieku oraz ich 17-letniego syna – mówi w 2021 roku mł. asp. Kamil Sowiński z zespołu prasowego częstochowskiej policji, cytowany przez PAP.

Gigantyczna obława nie przyniosła żadnych rezultatów

Częstochowscy policjanci na podstawie polecenia wydanego przez Prokuraturę Rejonową w Myszkowie poszukują Jacka Jaworka, 52-letniego mieszkańca Częstochowy, podejrzanego o zabójstwo trzech osób – informował komunikat policyjny.

Ruszyła policyjna obława za Jackiem Jaworkiem. Opublikowano jego wizerunek, jego twarz znał każdy policjant. Do akcji włączono dwa śmigłowce, dron i psy tropiące. Policjanci wykorzystywali również kamery termowizyjne. Wszystko na nic. Jacek Jaworek zapadł się pod ziemię. Od zbrodni minęły dwa lata, a śledczy wciąż nie wiedzą, co stało się z podejrzanym.

W tym czasie pojawiło się kilka hipotez dotyczących Jacka Jaworka. Pierwsza - że popełnił samobójstwo. Druga, najmniej prawdopodobna, że schował się w pobliskich lasach. Trzecia mówiąca o tym, że Jaworek uciekł za granicę. Nie jest tajemnicą, że mężczyzna pracował w krajach niemieckojęzycznych. Tę ostatnią wersję mogą potwierdzać inne wydarzenia dotyczące Jaworka - tajemniczy list z Francji do 53-letniego obecnie podejrzanego oraz fakt, że policja austriacka opublikowała jego wizerunek. Również polscy śledczy zdają się tę ostatnią hipotezę przyjmować za najbardziej prawdopodobną. Za podejrzanym wystawiono czerwoną notę Interpolu, list gończy, a śląski komendant zaoferował 20 tys. złotych nagrody za informacje, które pomogą odnaleźć Jacka Jaworka. Jesienią zeszłego roku informowaliśmy o poszukiwaniach ciała podejrzanego w okolicy wsi Borowce. Policjanci niczego jednak nie znaleźli.

W styczniu bieżącego roku Prokuratura Okręgowa w Częstochowie podjęła decyzję o zawieszeniu śledztwa. Z powodu ukrywania się przez podejrzanego Jacka Jaworka przed organami ścigania, prokurator wydał postanowienie o zawieszeniu śledztwa. Zawieszenie postępowania oznacza, że w sprawie, z uwagi na zebranie pełnego materiału dowodowego, nie są wykonywane czynności procesowe - przekazała prokuratura. To jednak nie oznacza, że cała sprawa została zakończona.

- W dalszym ciągu będą jednak kontynuowane intensywne czynności zmierzające do ustalenia miejsca pobytu i zatrzymania podejrzanego, które są prowadzone przez Wydział Poszukiwań i Identyfikacji Osób Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach - dodaje rzecznik prokuratury, Tomasz Ozimek.

Ludzkie szczątki odnalezione w lesie pod Mstowem

W sobotę, 14 października około godziny 19, jak podaje portal kłobucka.pl w lesie pod Mstowem, w okolicach Żurawia, przypadkowy przechodzień natknął się na ludzkie szczątki. Na miejscu miała zostać znaleziona ludzka czaszka i resztki ubrań. Mężczyzna wezwał na miejsce policję, a ta pracowała tam przez dwa dni. Śledczy zabezpieczali ślady, prowadzili oględziny miejsca. Co ciekawe, miejsce odkrycia ludzkich szczątków znajduje się zaledwie 20 kilometrów od wsi Borowce, gdzie w 2021 roku doszło do potwornej zbrodni. Od razu pojawiły się spekulacje, że odkryte zwłoki mogą należeć do poszukiwanego Jacka Jaworka. Jednak zdaniem śledczych, to mało prawdopodobne by szczątki należały do podejrzanego o zbrodnię w Borowcach. Mimo to został pobrany został materiał biologiczny, który zostanie porównany ze śladami zabezpieczonymi dwa lata temu w Borowcach. Wyniki badań DNA dadzą odpowiedź, czy ślady pochodzą od tej samej osoby.

Jak przekazał w rozmowie z "Faktem" prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, po odnalezieniu ludzkich szczątków pod Mstowem, wszczęto śledztwo w sprawie zabójstwa mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Jak wskazał prokurator, ciało mogło leżeć w tamtym miejscu nawet kilkanaście miesięcy, a zabezpieczone ślady wskazują, że mężczyzna został zabity, a jego ciało zakopane w ziemi.

Potrójne zabójstwo. "Teściowa słyszała strzały" - mówi sąsiad
Sonda
Czy Jacek Jaworek zostanie kiedyś złapany przez policję?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki