- Tragiczny wypadek na S7 pod Jędrzejowem pochłonął życie dwóch mieszkańców Mysłowic, Artura i Sebastiana.
- Prezydent Mysłowic wspomina zmarłych jako oddanych ojców i aktywnych członków lokalnej społeczności.
- Co doprowadziło do zderzenia busa z ciągnikiem i jakie są dalsze kroki śledztwa?
Cztery osoby zginęły na S7. Prezydent Mysłowic wspomina ofiary wypadku
W sobotę, 30 sierpnia, odbędzie się pogrzeb 51-letniego Artura i 49-letniego Sebastiana, którzy zginęli w wypadku na trasie S7 pod Jędrzejowem. Obu mieszkańców Mysłowic znał prezydent miasta Dariusz Wójtowicz, który wspomina ich w rozmowie z "Faktem".
- Znałem ich z podwórka. Artur był taki koleżeński, spokojny chłopak, a Sebastian był człowiekiem sportu. Przez wiele lat wspierał córkę, która trenowała sporty walki. Tak bardzo się cieszył z jej sukcesów - mówi samorządowiec.
Prezydent Mysłowic opublikował również facebookowy wpis poświęcony pamięci obu mężczyzn, w którym zaznaczył m.in., że "śmierć dwóch Ojców rodzin to ogromna tragedia, która dotyka nie tylko ich najbliższych, ale i całą naszą wspólnotę".
Do śmiertelnego wypadku na S7 pod Jędrzejowem doszło w poniedziałek, 25 sierpnia. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że prowadzący busa 51-latek, któremu towarzyszyło trzech mężczyzn w wieku 24-49 lat, zderzył się w czasie manewru wyprzedzania z ciągnikiem rolniczym poruszającym się pasem awaryjnym. Wszyscy mężczyźni z busa zginęli na miejscu, natomiast prowadzącemu drugi pojazd 29-latkowi nic się nie stało - był trzeźwy. Postępowanie w tej sprawie wszczęła Komenda Powiatowa Policji w Jędrzejowie, która prowadzi je pod nadzorem tamtejszej prokuratury.