Super Fokus: Niezwykły twórca bajkowej architektury

2014-07-24 4:00

Hiszpański architekt Antonio Gaudi udowodnił, że marzenia i sny się spełniają . Jego wielkie obiekty wprawiają w osłupienie do dziś.

Jest twórcą takich dziwolągów, jak: baśniowy park Güell, nazywana kamieniołomem Casa Milŕ i wreszcie sięgająca nieba Sagrada Familia. Jeszcze dziwniejsze są metody pracy, jakie stosował.

Antonio Gaudí (tak naprawdę Antoni Plŕcid Guillem i Cornet) to wybitny hiszpański architekt przełomu XIX i XX wieku. Jego historia jest równie interesująca, jak jego obiekty. W dzieciństwie chorował na reumatyzm, przez co dużo czasu spędzał w odosobnieniu. Podobno wówczas wykształciła się jego niezwykle bujna, ale jak się później okazało wcale nie oderwana od ziemi wyobraźnia. Z natury był wybuchowym samotnikiem. Do furii doprowadzało go przeszkadzanie mu w pracy. Do Barcelony przybył razem z ojcem i siostrą. Rozpoczął studia, ale z powodów finansowych musiał szybko rozpocząć pracę. Zarabiał jako asystent barcelońskich architektów. W końcu dzięki swojemu talentowi sam zaistniał w tym środowisku. Na początku nie miał wielu zleceń. Mało kto miał odwagę na powierzenie projektu swojego domu tak ekscentrycznemu architektowi. Jego talent docenił jednak barceloński przemysłowiec Eusebi Güell, który finansował wykonanie bardzo wielu projektów. A były one co najmniej dziwaczne. Wątpliwości budziły same metody pracy architekta. Gaudí tworzył trójwymiarowe modele swoich oryginalnych budowli. By sprawdzić, czy w rzeczywistości dany element się nie zawali, przyczepiał własnej roboty odważniki w postaci worków z piaskiem. Jeśli wszystko się utrzymywało, to kontynuował prace. W taki sposób powstały flagowe jego dzieła jak: baśniowy park Güell, przypominająca grzbiet smoka i wodną taflę Casa Batlló, nazywana kamieniołomem Casa Milŕ i wreszcie sięgająca nieba eklektyczna Sagrada Familia. To ostatnie dzieło było kontynuacją projektu innego architekta. Jednak zupełnie pochłonęło Gaudiego na 12 lat. Zamieszkał on na placu budowy świątyni i nie jest wykluczone, że tam oszalał. Pewnego dnia potrącił go tramwaj i po trzech dobach wybitny architekt zmarł. Początkowo świadkowie wypadku wzięli go za bezdomnego. Został pochowany w swojej świątyni, której budowa wciąż trwa i ma się zakończyć za 20 lat.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki