Broń z Zakładów Mechanicznych hitem podczas wojny na Ukrainie. Chmura ognia z Tarnowa

i

Autor: Bukvoed/CC BY 2.5/wikipedia Poczwórnie sprzężone samobieżne działo przeciwlotnicze ZSU-23-4 „Szyłka”. Tarnowskie Zakłady Mechaniczne remontują dla Ukraińców sprzęt, który był tam wysłany kilkanaście lat temu.

Broń z Zakładów Mechanicznych hitem podczas wojny na Ukrainie. "Chmura ognia z Tarnowa"

2022-05-19 12:27

Pochodząca z Zakładów Mechanicznych w Tarnowie broń jest hitem podczas trwającej wojny na Ukrainie. Chodzi nie tylko o sprzęt wysłany zza wschodnią granicę już po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, ale również ten, który Ukraińcy kupili kilkanaście lat temu, ale obecnie jest on remontowany pod górą św. Marcina. Co ciekawe, moc tarnowskiego ekwipunku doceniają nawet Rosjanie, którzy w swojej gazecie napisali o "chmurze ognia z Tarnowa".

Broń z Zakładów Mechanicznych hitem podczas wojny na Ukrainie. Chwalą ją nawet Rosjanie

Na początku lutego do Zakładów Mechanicznych w Tarnowie przyjechał premier Mateusz Morawiecki i zapowiedział, że wyposażenie produkowane pod górą św. Marcina trafi na Ukrainę. Jak potwierdził w Radiu RDN Henryk Łabędź, prezes Zakładów Mechanicznych, obietnica została zrealizowana i sprzęt tarnowskiej firmy znalazł się zza wschodnią granicą. Okazuje się, że produkty Zakładów Mechanicznych sprawdzają się w działaniach bojowych, a Ukraińcy bardzo je chwalą i liczą na kolejne dostawy. Ze słów prezesa Łabędzia wynika, że w tej sprawie toczą się negocjacje, jednak decyzja o wysłaniu kolejnych partii sprzętu jeszcze nie zapadła. 

Po wizycie szefa polskiego rządu, na Ukrainę wysłano z Tarnowa moździerze i granatniki. Dodatkowo w mieście remontowane są działa przeciwlotnicze ZSU-23-4, czyli tzw. "Szyłki". To broń radzieckiej konstrukcji, którą unowocześniono w Tarnowie na początku XXI wieku. Ukraińcy mają ją na swoim wyposażeniu już od kilkunastu lat, jednak teraz wymaga ona remontu. Co ciekawe, jeszcze przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie, produkty Zakładów Mechanicznych zachwalali Rosjanie. Oceniając system zwalczania bezzałogowych statków latających, rosyjska gazeta pisała o "chmurze ognia z Tarnowa".

PRZECZYTAJ: Klub piłkarski z Tarnowa chce przyjąć sieroty wojenne z Ukrainy. Brakuje pieniędzy na remont internatu!

- Nie chciałbym mówić, ile broni trafiło na Ukrainę, ale potwierdzam, że nasza broń obronna jest na Ukrainie. Jeśli chodzi o jej skuteczność, to mamy dobre informacje ze strony ukraińskiej i chcą, żebyśmy przysłali więcej. Broń była wysyłana po wizycie premiera Morawieckiego, ona się sprawdziła. Strona ukraińska czyni starania, żeby dostarczyć kolejne partie. (...) Natomiast bardzo ważnym produktem, który sprawdziłby się na granicy z Białorusią, a jeszcze przed wojną został doceniony także przed Rosjan jest system zwalczania bezzałogowych statków latających. Nie jestem dumny z tego powodu, że muszę cytować okupanta, natomiast słowa o "chmurze ognia z Tarnowa", to jest docenienie produktu, który mamy. (...) Chcę uspokoić tarnowian, że nie mamy się czego bać. Po pierwsze Rosjanie zakopali się na Ukrainie, jak Hitler pod Stalingradem. A po drugie nasz produkt jest o wiele lepszy. My już teraz możemy rywalizować z Rosją. Zresztą Rosjanie nie myślą o napaści na Polskę. Nie ma na to szans, ani przygotowanej strategii, ani doktryna wojenna Rosjan tego w tej chwili nie przewiduje. Chcę też jasno powiedzieć, że w Zakładach Mechanicznych nie mamy i nie produkujemy amunicji. Jeśli już Rosjanie mieliby gdzieś strzelić, to raczej w Zakłady Azotowe, bo niestety tam jest dużo chemii i skażenie środowiska wywołane uderzeniem byłoby, jak bomba atomowa. To są jednak czyste dywagacje - powiedział w Radiu RDN Henryk Łabędź, prezes Zakładów Mechanicznych w Tarnowie.

ZOBACZ: Zdemolował szyby banku i sklepu w centrum Brzeska. Kuriozalne tłumaczenia 26-latka

Sonda
Czy Polska powinna dostarczać Ukrainie więcej broni?
Myśliwy usłyszał wyrok sądu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki