Wstrząsająca tragedia w małopolskich Barcicach wciąż budzi wiele pytań. W domu, w którym 15 października znaleziono ciała 52-letniej Małgorzaty R., jej 66-letniego brata Andrzeja T. oraz 45-letniego Krzysztofa R., jeszcze kilka dni wcześniej interweniowała policja. Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, funkcjonariusze byli tam 9 października – zaledwie niecały tydzień przed makabrycznym odkryciem.
– Te interwencje były różne. Dotyczyły np. prób samobójczych czy demolowania domu. Z tego co wiem, tam nie było zgłaszanego przez tą rodzinę znęcania przez 25-latka. Jak przyjeżdżali policjanci i widzieli, że człowiek się zachowuje irracjonalnie, to oni prawie we wszystkich przypadkach wzywali pogotowie. I decyzją lekarza trzeba było go przewieźć do szpitala na oddział na obserwację – przekazał informator "WP", oficer małopolskiej policji znający kulisy sprawy.
Śledczy, którzy pracowali na miejscu tragedii, nie ukrywają, że skala przemocy była ogromna.
– Ofiary miały rozległe obrażenia głów, głównie rany tłuczone – poinformowała prokurator Justyna Rataj-Mykietyn.
Wszystko wskazuje na wyjątkową brutalność sprawcy. W domu zabezpieczono narzędzia, które mogły posłużyć do zadawania śmiertelnych ciosów. Zostaną one dokładnie przebadane przez biegłych.
Mieszkańcy Barcic są w szoku. Rodzina R. była znana w okolicy, choć – jak mówią sąsiedzi – nie wszystko w tym domu układało się dobrze.
– Jeden z dorosłych synów Małgorzaty się wyprowadził, został w domu Piotrek. Ale z nim zawsze były problemy. Wiele razy przyjeżdżała do niego domu czy to policja, czy karetka. Przez jakiś czas był spokój, ale potem on wracał i awantury zaczynały się na nowo – mówi w rozmowie z „Super Expressem” pani Julia, sąsiadka rodziny.
Zbrodni tej nocy mogła uniknąć tylko jedna osoba – pani Bożena, siostra Małgorzaty. Kobieta spędziła noc u sąsiadki, zaledwie kilka domów dalej.
– Przebywała w dużym, murowanym domu, nie mogła słyszeć, że Piotrek R. morduje jej siostrę, brata i syna – relacjonują śledczy.
To właśnie Bożena następnego ranka odkryła makabryczny widok. Weszła do domu, by – jak każdego dnia – sprawdzić, co u bliskich. Wtedy znalazła ich ciała i natychmiast wezwała policję. Jeszcze tego samego dnia została przesłuchana. Rodzina ofiar jest zdruzgotana.
– To dla nas straszna tragedia, zginęła moja mama, a Piotrek to mój brat, nie jestem w stanie rozmawiać – powiedział drugi syn zamordowanej Małgorzaty. Dodał, że nie wie, co wydarzyło się nocą w domu.
Śledczy zapowiadają kolejne przesłuchania i badania dowodów. Każdy, nawet najmniejszy szczegół, może pomóc ustalić, co dokładnie doprowadziło do tej rodzinnej tragedii.