- W Sukowach koło Kruszwicy spłonął dom rodziny Świątkowskich, która wychowuje trójkę małych dzieci.
- Rodzina straciła dorobek życia i schronienie, tymczasowo mieszkają u znajomych.
- Sołtys wsi organizuje zbiórkę na Siepomaga i festyn, by pomóc pogorzelcom.
- Rodzina nie ubezpieczyła domu ze względu na trwającą budowę i ma kredyt do spłacenia.
Sukowy to niewielka wieś koło Kruszwicy. Mieszkańcy wciąż nie mogą otrząsnąć się z nieszczęścia, jakie spotkało rodzinę Joanny i Sebastiana Świątkowskich. Małżeństwo wychowuje trójkę dzieci: bliźniaków Pawła i Szymona, którzy na początku stycznia skończą dwa lata, oraz czteroletniego Stasia. Świątkowscy właśnie kończyli budowę wymarzonego domu, w którym mieszkała także mama Joanny. W sobotę, 29 listopada – z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn – budynek stanął w ogniu. Rodzina straciła wszystko.
– Ja w tym domu robiłem wszystko, co potrafiłem. Żona nocami też pracowała – mówi nam zrozpaczony Sebastian Świątkowski.
Rozmawiamy z nim przed spalonym budynkiem. Na strychu krzątają się sąsiedzi, pomagając usuwać zwęglone resztki. Rodzina tymczasowo znalazła schronienie u znajomych.
– Nie wiem, czy ściany da się uratować. Ten zapach jest wszędzie – dodaje pan Sebastian.
Domownicy są w tak złym stanie psychicznym, że sami nie są w stanie prosić o pomoc. Zajęła się tym sołtys, 54-letnia Katarzyna Śmigielska.
– By zbiórka mogła ruszyć na stronie Siepomaga, musi zostać zweryfikowana. Problemem była kwestia własności działki, dlatego jeszcze nie wystartowała. Powinna ruszyć jutro. Organizujemy też festyn, w który włączyły się Koła Gospodyń Wiejskich. Oni naprawdę nie mają gdzie mieszkać. Wcześniej wynajmowali dom z wilgocią i dzieci ciągle chorowały – mówi sołtys.
Straty są ogromne. Na dodatek rodzina zaciągnęła kredyt na budowę domu.
– Nie byliśmy ubezpieczeni, bo budowa nie została jeszcze formalnie zakończona – tłumaczy pan Sebastian. – Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Pomagają nam teraz. Potrzebna jest blachodachówka. Ktoś powiedział, że mam się nie martwić, że się znajdzie.