Jeździ na wózku, a oni wyrzucają ją z domu na bruk. Dramat pani Barbary spod Torunia

2020-10-06 14:45

Barbara Kowalczyk (52 l.) choruje na dystrofię mięśniową. Przez 20 lat mieszkała ze swoim konkubentem Włodzimierzem (69 l.) w domu pod Toruniem. Ziemia pod dom to była darowizna od rodziny pani Barbary. Teraz po śmierci Włodzimierza, jego córka - znana warszawska doktor psychologii - każe wyprowadzić się z domu konkubinie ojca. Kaleka poruszająca się na wózku inwalidzkim ma to zrobić do 8 października. Pani Barbara nie ma gdzie się podziać. Do głowy przychodzą jej czarne myśli.

Barbara Kowalczyk i pan Włodzimierz poznali się w Ciechocinku (województwo kujawsko-pomorskie) na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. - Byłam wtedy jeszcze w dobrej formie. Moja choroba to choroba genetyczna. Ujawniła się jak miałam 13 lat. Jak się poznaliśmy, to ja jeździłam do niego do Warszawy. Byłam tam kilka dni i wracałam do rodziców. To trwało jakiś czas - mówi kobieta w rozmowie z "Super Expressem".

Pan Włodzimierz był w trakcie rozwodu. Miał córkę. Pani Barbara pochodzi spod Torunia. Jej rodzina podarowała partnerowi córki 1,3 hektara ziemi we wsi Romanowo. Na niej Włodzimierz zbudował dom.

- Moja rodzina pomagała przy tej budowie jak mogła i finansowo. Robotnikami budowlanymi byli członkowie mojej rodziny - zapewnia kobieta. - Włodek mówił, że jak już zbudujemy dom, to on się ze mną ożeni. Tak się jednak nie stało - opowiada.

Czytaj też: 10-miesięczna Dagmara z Włocławka nie żyje. SZOKUJĄCE zachowanie matki

Jej partner zmarł w styczniu tego roku. Dom stał się własnością jego córki doktor psychologii z Warszawy. Teraz jej pełnomocnik poinformował panią Basię, pod jakimi warunkami może zostać w domu.

- Będę mogła w nim zostać, jak za niego zapłacę 360 tysięcy albo zgodzę się na czynsz w wysokości 3 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego jeszcze dochodzi 24 tysiące złotych za bezumowne zajmowanie domu - mówi pani Barbara w rozmowie z "Super Expressem". - Jak na te warunki nie przystanę, to mam się wyprowadzić z domu do 8 października - dodaje.

Kaleka, z którą rozmawiamy ma niecałe 1000 złotych renty. Do tego dochodzą różne świadczenia w wysokości 700 złotych. - Nie wiem co ze mną będzie. Po to moja rodzina podarowała Włodkowi ziemię, abym ja miała gdzie mieszkać. Siostra, która mną się opiekuje zajmuje się jeszcze moją siostrą, chorą na to co ja i naszą mamą, która jest po dwóch udarach - mówi nam Barbara Kowalczyk

Chcieliśmy poprosić córkę pana Włodzimierza o zajęcie w tej sprawie stanowiska. Nie mogliśmy się jednak dogadać z panią doktor psychologii w tej sprawie. Ta zarzucała naszemu dziennikarzowi, że ma już tezę. Mówiła, że prawda może wyglądać inaczej. Jak? Tego nam nie zdradziła.

Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym Facebooku oraz na mailu - [email protected].

Dramat pani Natalii. Szuka taty od prawie roku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki