Serce Ewy pękło po śmierci ukochanego Jerzego. Historia z Włocławka to materiał na film

i

Autor: Piotr Lampkowski/Super Express

Łzy ciekną po policzku

Serce Ewy pękło dzień po śmierci ukochanego Jerzego. Historia z Włocławka to materiał na film

2024-01-14 4:55

O takiej wielkiej miłości marzy każdy. Ewa (+66 l.) i Jerzy (+67 l.) byli dobrymi ludźmi. Kochali się przed całe życie. Gdy ciężka choroba zabrała mężczyznę z tego świata, ona po pogrzebie położyła na jego grobie wielki bukiet biały róż. Następnego dnia, nad grobem ukochanego męża, serce Ewy pękło na 1000 kawałków. Gdy ją chowali do tego samego grobu, róże od niej jeszcze nie zwiędły.

Nie ma w tym cienia przesady - ta historia mogłaby być dramatem, po którego obejrzeniu łzy same pociekną po policzku. O wielkiej miłości i śmierci bardzo lubianych Jerzego i Ewy mówiło się nie tylko we Włocławku. Małżeństwo razem prowadziło fabrykę fajansu. Pracownicy ich uwielbiali, bo było w nich dużo dobra. Ewa i Jerzy kochali się nad życie. Dosłownie zawsze byli razem - w domu i w pracy, na wakacjach też. To on pierwszy zachorował. Lekarze długo walczyli o jego życie. Nie dali rady. Jego pogrzeb odbył się równo rok temu.

Serce Ewy pękło dzień po śmierci ukochanego Jerzego. Historia z Włocławka wyciska łzy

Po pogrzebie, Ewa położyła na grobie Jerzego przepiękny bukiet białych róż. Pani Ewa nie potrafiła żyć bez swojego męża. Następnego dnia, na cmentarz przyszła ze swoim synem. Kobiecie dosłownie pękło serce z rozpaczy. Najpierw reanimował ją syn, a potem ratownicy. Na ratunek było jednak za późno.

Czytaj więcej o sprawie: Róże dla Jerzego jeszcze nie zwiędły, a już położyli kolejne dla Ewy. Widok na grobie małżeństwa wyciska łzy

Ci wszyscy, którzy najpierw byli na pogrzebie pana Jerzego, cztery dni później poszli tą samą alejką i znów szli za trumną. Tym razem nieśli kwiaty dla Pani Ewy. Kwiaty były przepiękne. Ci, którzy ich znali ciągle nie mogą pogodzić się z ich śmiercią. To byli dobrzy ludzie, którzy pokazywali otoczeniu, czym jest prawdziwa miłość. Fabryka Fajansu działa do dziś. Jej nowy właściciel mógł od samego początku liczyć na wsparcie pani Ewy i pana Jerzego. Nie wyobrażali sobie, że można postąpić inaczej.

Zobacz galerię ze zdjęciami. Serce z fajansu. Żona właściciela włocławskiej fabryki zmarła przy jego grobie

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki