Toruń: "Don Juan" w Teatrze Horzycy. Recenzja "Super Expressu"
Czego można spodziewać się w teatrze? Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Są jednak chwile w życiu prawdziwego mężczyzny, że musi przekroczyć próg tej instytucji. Nawet z małą ohydą. Bo tam nie ma filmów akcji, szybkich samochodów w rolach głównych. Nikt nikogo nie bije po gębie. Nikt sam nie ratuje świata przed zbirami, czy też kataklizmem.
Ja musiałem iść do teatru, by udawać kulturalnego inteligenta, któremu podobno wielka sztuka nie jest obca. Przytrafiło mi się to 9 września. Spektakl w toruńskim teatrze Horzycy rozpoczął się o godzinie 19. Pierwsza scena była dla mnie trochę nudna. Taka w starym stylu, trochę retro. Chociaż trzeba to przyznać - efekciarska. Na czym to polegało, trzeba pójść do teatru i samemu to zobaczyć.
No ale potem się zaczęło. Na główną scenę wkroczył on - niczym najpiękniejsza kobieta na świecie, pożądana przez wszystkich mężczyzn. Jakie spojrzenie, jakie ruchy. Niczym modelka Naomi Campbell za swoich najlepszych lat.
Ja siedząc w szóstym rzędzie pomyślałem: "Oddałbym wszystko, może nawet duszę, bym takie spojrzenie miał, jak ten aktor i tak uwodzicielsko machał rzęsami jak on". Byłbym wtedy bożyszczem wszystkich kobiet na świecie. Odniosłem też wrażenie, że panie w szóstym rzędzie i przede mną bardziej z pożądaniem patrzą na złote szpilki, w których chodził po scenie i przepiękne stringi.
One dosłownie zakrywały tyle co trzeba, aby nie powiedzieć, że ta sztuka jest za bardzo erotyczna. Jak plotkowano przed spektaklem, te stringi wzbudzały największe kontrowersje. Były wygibasy, i to jakie. Patrząc na Don Juana, znów chciałem go zabić. Tak normalnie z zazdrości, że on tak wygląda tak jest wysportowany ma takie spojrzenie a ja nie.
Don Juan na scenie bez wątpienia grał pierwsze skrzypce. Dla mnie drugą skrzypaczką była właśnie ona, Karolcia. Zanim z jej usta wypłynęły pierwsze słowa od razu wiedziałem, że nie kocha tego, którego ma zostać żoną. Grała tak, że chociaż mówi Pietrkowi którego ma poślubić, że go kocha od razu widać, że aż bije od niej ogromne nadludzkie pożądanie do Don Juana.
Na koniec przedstawienia Don Juan z dziwkarza przeobraża się się w osobę jeszcze bardziej cyniczną, czyli polityka. Nie wiem co reżyser tego przedstawienia miał na myśli, reżyserując tą sztukę. Nie chcę z nim na ten temat rozmawiać. Każdy ma prawo do samodzielnego jej przeżycia. Nie będę mówił o polityce, chociaż w niej pojawia się też ten wątek.
Za to z całą stanowczością podkreślę, że opakowanie sztuki, którą obejrzałem było piękne. Efektowne z doskonale dobraną muzykę, ale to co było w środku opakowania to palce lizać. W czasie oglądania sztuki zastanawiałem się, czy aby Don nie był kobietą.
Jan Surzok, samozwańczy krytyk teatralny
PS: Do teatru na te przedstawienie teraz wybiorę się jeszcze raz i to bez przymusu. Muszę jeszcze raz popatrzeć na Karolcię. Chcę bowiem marzyć o tym, żeby jakaś pani w średnim wieku - na mnie starego dziada - patrzyła swoimi oczami tak, jak Karolcia patrzyła na Don Juana.