Ubezpieczał ludzi, którzy potem ginęli w dziwnych wypadkach. Prokuratura nie ma wątpliwości

i

Autor: Piotr Lampkowski, archiwum SE

Ubezpieczał ludzi, którzy potem ginęli w dziwnych wypadkach. Prokuratura nie ma wątpliwości

2021-12-27 12:17

Maciej B. to prawdziwy anioł śmierci. Kogo ubezpieczy na życie, ten w ciągu dwóch miesięcy przenosi się na tamten świat. Dzięki temu, mężczyzna ma zarabiać grube miliony. Prokuratura, która zajmuje się mieszkańcem Torunia chciała, aby sąd go aresztował. Teraz, gdy sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury ta zapowiada apelację.

Kogo ubezpieczył, ten zaraz umiera albo ginie w wypadku. Czy biznesmen trafi za kratki?

Maciej B., drobny przedsiębiorca, podpisywał fikcyjny umowy o prace z toruńskim bezdomnymi. Po podpisaniu umowy o pracę, swoich podwładnych natychmiast wysoko ubezpieczał. Po tym wszyscy znikali w dziwnych okolicznościach. Trzy osoby zmarły w szpitalu, a dwie zginęły w wypadku samochodowym.

Zobacz: Śmierć warta 3 miliony złotych?! Prokuratura z Torunia zbada sprawę

Na konto Macieja B., firmy ubezpieczeniowe przelały 260 tys. zł, ale trzech milionów i 480 tys. firmy ubezpieczeniowe Maciejowi B. już nie wypłaciły. Zamiast tego skierowały sprawę o oszustwo do prokuratury. W wigilię toruński sąd odrzucił wniosek prokuratury okręgowej o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec przedsiębiorcy.

- Tak to mi przypomina ten dowcip, że jak ukradniesz worek cementu, to na pewno pójdziesz siedzieć. Jak wagon, to może pójdziesz siedzieć. Jak cały pociąg, to na pewno nie pójdziesz siedzieć, bo wtedy jesteś dla sądu biznesmenem. My przedstawiliśmy dowody na to, że już w czasie postępowania, podejrzany fałszował dokumenty. Dla sądu rejonowego to było jednak za mało. Na szczęście moi przełożeni podjęli decyzję to rym, że zaskarżamy decyzje sądu rejonowego do sądu okręgowe - mówi nam jeden z toruńskich prokuratorów

Ta sprawa to gotowy scenariusz filmowy. Maciej B., drobny przedsiębiorca z Torunia zatrudnił pięciu bezdomnych i Rafała Koczana (+25 l). Ten, jako jedyny miał dom, prawo jazdy i samochód. To auto Rafała, 28 listopada 2020 roku, spaliło się w rowie w Starogrodzie Dolnym niedaleko Torunia. W środku było dwóch mężczyzn. Prokuratura szybko uznała, że samochód stoczył się ze skarpy na niewielkim łuku i umorzyła postępowanie. W samochodzie spalili się Andrzej Ś. (+45 l.) i Rafał Koczan. Po kilku miesiącach ojciec Rafała, pan Andrzej, dowiedział się, że jego syn miał wykupioną polisę ubezpieczeniową na życie. Nie w jednym, nie w dwóch firmach ubezpieczeniowych tylko w dziewięciu. W sumie jego syn ubezpieczony był na 1,5 miliona złotych na wypadek śmierci.

Czytaj także: "Zabili mi syna, aby wziąć odszkodowanie!" Ojciec walczy o sprawiedliwość

Dla Andrzeja Koczana sprawa jest prosta. Jego syn zginął, bo był wysoko ubezpieczony. Pieniądze z ubezpieczenia miały wpłynąć na konto Macieja B. To dla niego Rafał Koczan pracował. Tak się jednak nie stało. Mało tego, jedna z firm ubezpieczeniowych poprosiła policję o wyjaśnienie sprawy.

- 23 grudnia 2021 r. na polecenie Prokuratury Okręgowej w Toruniu funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy zatrzymali Macieja B. w sprawie dotyczącej usiłowania doprowadzenia kilku towarzystw ubezpieczeniowych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - wypłaty odszkodowań w łącznej kwocie co najmniej 3 480 000 zł - mówi prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Podejrzany usłyszał uzupełnione i zmienione przez prokuratora zarzuty dokonania w okresie od 17.03.2020 r. do 26.10.2020 r. w Toruniu oszustw, w tym z użyciem dokumentu z podrobionym podpisem na szkodę 10 towarzystw ubezpieczeniowych, dotyczące 6 rzekomych pracowników. Pięcioro z nich, w stosunkowo krótkim czasie od ubezpieczenia, zmarło. Łączna suma ubezpieczeń, na jaką byli ubezpieczeni, zamknęła się kwotą 3 480 000 zł. Natomiast podejrzany zdołał uzyskać z ubezpieczeń łączną kwotę 260 000 zł.

Sonda
Czy uważasz, że Maciej B. powinien trafić do więzienia?

Ponadto, podejrzanemu zarzucono w lutym 2021 roku w Toruniu, że wprowadził w błąd uprawnionego do szkoleń w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy odnośnie przeszkolenia dwóch pracowników i w ten sposób wyłudził od niego poświadczenie nieprawdy w postaci dwóch zaświadczeń o ukończeniu szkolenia w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy w sytuacji, gdy ci pracownicy w tym czasie nie żyli, a następnie posłużył się tymi dokumentami w toku prowadzonego przeciwko niemu postępowania karnego.

Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. - Złożył wyjaśnienia - dodaje prokurator Kukawski. Prokuratura wystąpiła do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Macieja B. - Sąd nie przychylił się do naszego wniosku. My prawdopodobnie będziemy odwoływać się od tej decyzji - mówi prokurator Kukawski.

Po tym, jak wyszło na jaw, jakie odszkodowanie ma otrzymać Maciej B. po wypadku, w którym zginęły dwie osoby, prokuratura postanowiła podjąć na nowo prawomocne umorzone postępowanie. - Czekamy na bardzo szczegółową ekspertyzę - mówi prokurator Kukawski. W sprawie śmierci w spalonym samochodzie ma się wypowiedzieć biegły z zakresu pożarnictwa, biegły z zakresu medycyny sądowej i biegły z zakresu wypadków samochodowych.

Prokuratorzy podkreślają, że sprawa wypadku i sprawa wyłudzeń to dwie różne sprawy. W sprawie wypadku postępowanie tyczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś.

Najciekawsze w tej sprawie jest to, że jak sąd uniewinni Macieja B., to towarzystwa ubezpieczeniowe będą musiały mu wypłacić pozostałe grube miliony. - Ja jestem przekonany, że do tego nie dojdzie - mówi nam toruński prokurator znający dobrze sprawę.

Jasnowidz Krzysztof Jackowski przewiduje przyszłość dla Torunia w 2022 roku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki