Zmarła 33-letnia Marika, której mąż poderżnął gardło. Wzruszające słowa matki kobiety

i

Autor: Materiały siepomaga.pl Zmarła 33-letnia Marika, której mąż poderżnął gardło. Wzruszające słowa matki kobiety

Walczyła o życie ponad rok

Zmarła 33-letnia Marika, której mąż poderżnął gardło. Wzruszające słowa matki kobiety

2022-09-21 18:48

Smutne wieści ze szpitala w Toruniu. W środę 21 września zmarła pani Marika z miejscowości Pakość, którą przed ponad rokiem nożem zaatakował własny mąż. Oprawca podciął kobiecie gardło, a potem rzucił się pod pociąg. 33-latka osierociła dwoje dzieci w wieku 14 oraz 6 lat.

Pani Marika zmarła w środę, 21 września, po godz. 11. Miała 33 lata. Ostatnie chwile spędziła w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na Bielanach w Toruniu. - Marika odeszła. Niestety, stan Mariki od dawna był zły i liczyliśmy się już z takim scenariuszem. Córka dusiła się, tchawica i krtań dosłownie się zapadały. Wiemy, że lekarze robili wszystko, co w ich mocy. Więcej jednak już się zrobić nie dało... Niech teraz odpoczywa – powiedziała toruńskim „Nowościom” pani Marzena, mama Mariki.

Kobieta o życie, a potem zdrowie, walczyła 16 miesięcy. Koszmar jej rodziny rozegrał się pod koniec maja 2021 roku.Marika i Maciej byli małżeństwem z dwójką dzieci, ale nie działo się najlepiej między nimi. Kobieta chciała rozwodu. Podczas kłótni 32-latek sięgnął po nóż i zaatakował żonę – poderżnął jej gardło, ostrze wbijał też w brzuch i ręce. Gdy zdał sobie sprawę z tego co zrobił, uciekł i rzucił się pod pociąg. Marikę zostawił przed domem w kałuży krwi. Lekarzom udało się uratować życie kobiety, choć jej serce dwa razy przestawało bić. Gdy najgorsze minęło, zaczęła się walka o zdrowie Mariki.

Kobietą zajęła się jej mama, pani Marzena. Wychowuje również dwójkę dzieci – 14-letnią dziś córkę i 6-letniego syna. Zaczęła przebudowę domu, żeby dostosować go do potrzeb rehabilitacji córki. Z czasem pojawiły się również mały sukcesy w opiece nad panią Mariką. - Niedawno Marika została odłączona od respiratora. Oddycha samodzielnie, a to dobry znak. Lekarze mówią jednak, że na rokowania jest jeszcze za wcześnie. Jedno jest pewne – aby miała szanse wracać do zdrowia po wybudzeniu ze śpiączki, konieczna będzie wielowymiarowa rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku w Toruniu. Być może w przyszłości konieczny będzie również specjalny sprzęt. To wszystko wiąże się z bardzo wysokimi kosztami… - czytamy na stronie siepomaga.pl, gdzie prowadzona była zbiórka.

Niestety, pod koniec marca doszło do załamania z powodu wiotkości tchawicy. – Marika zaczęła się dusić... Natychmiast trafiła do szpitala, w którym leżała kilkanaście dni. W tym czasie pojawiły się niestety odleżyny, które trzeba było długo leczyć po powrocie do domu... - pisała pani Marzena.

Mimo wielkiego wysiłku lekarzy i najbliższych pani Marika odeszła.

Policyjny pościg za motocyklistą ulicami Torunia. 41-latek trafił za kraty

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki