Zaginięcie Iwony Wieczorek. To dlatego nie udało się odnaleźć 19-latki?
Ogromna liczba zgłoszeń dotyczących sprawy, niekonsekwencja policji i świadkowie mijający się z prawdą w zeznaniach - to m.in. przyczyny, przez które 15 lat po zaginięciu Iwony Wieczorek nadal nie udało się ustalić, co się stało w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r., gdy dziewczyna była widziana po raz ostatni.
Badał to Mikołaj Podolski, który razem z Martą Bilską napisał książkę "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw". 10 lat dziennikarskiego śledztwa ujawniło, że to najważniejsze śledztwo - policyjne - nie odpowiedziało do tej pory na wiele pytań, choć wiele wskazuje, że ważne wątki dotyczące sprawy można było wyjaśnić wcześniej.
- Warto podkreślić, że zaginięcie Iwony Wieczorek od początku stało się sprawą medialną i zyskało bardzo duży rozgłos. Konsekwencją takiego stanu rzeczy było to, że policjanci odebrali w krótkim okresie kilka tysięcy zgłoszeń dotyczących zniknięcia 19-latki, co na pewno wpłynęło na skrupulatność ich działań. Części wątków nie udało się wyjaśnić, bo zwyczajnie zabrakło na to czasu, ale część zostało z nieznanych nam powodów pominiętych lub zbadanych pobieżnie, co z oczywistych względów wzbudziło nasz niepokój - mówi Podolski w rozmowie z "Super Expressem".
Dziennikarz wskazuje, że jednym z takich wątków mogła być informacja o czasowym porzuceniu ciała Iwony Wieczorek na terenie ogródków działkowych w Gdańsku, której próżno szukać w policyjnych raportach. Zresztą nawet jeśli funkcjonariusze docierali do osoby, która mogłaby rzucić nowe światło na całe postępowania, napotykali kolejne przeszkody.
Znajomi Wieczorek "namieszali w sprawie". Policjant nie kryje złości
Zdaniem Podolskiego nawet kilkadziesiąt osób mogło mijać się z prawdą na temat zaginięcia Wieczorek, składając zeznania.
- Z naszych ustaleń wynika, że niekoniecznie chciały w ten sposób zatuszować ważne informacje dla śledztwa, ale raczej ukryć swoje mniejsze lub większe "grzeszki", które mogłyby wyjść na jaw niejako przy okazji. Choć byli to koledzy i koleżanki 19-latki, to często zasłaniali się niepamięcią. To jest coś, co mocno rzuciło nam się w oczy - wyjaśnia.
Jak dodaje Podolski, swojego żalu, a nawet złości nie krył w związku z powyższymi przesłuchaniami Marek Siewert. Były analityk Komendy Głównej Policji również zajmował się sprawą tajemniczego zniknięcia nastolatki i wspominał, że młodzi ludzie, znajomi Wieczorek, mocno "namieszali w tej sprawie".