Śledztwo w sprawie Marka Ł. ruszyło po zawiadomieniu jednej z pacjentek. Początkowo policja nie miała twardych dowodów na przestępcze zachowanie lekarza. Kobieta wykazała się jednak determinacją. Udała się na kolejną wizytę do Marka Ł. To, co wydarzyło się w gabinecie, zarejestrowała ukrytą kamerą. Wtedy dopiero sprawa nabrała tempa, a na policję zgłaszały się kolejne ofiary lekarza.
Ostatecznie gdański lekarz zatrzymany został w lutym 2017 roku. W sprawie przesłuchano około 3700 świadków. Pokrzywdzone kobiety zeznawały przed sądem w obecności biegłego psychologa. Na Marku Ł. ciąży w sumie 120 zarzutów związanych z molestowaniem i przestępstwami seksualnymi. W jednym przypadku poszkodowaną była dziewczynka mająca mniej niż 15 lat.
Lekarz nigdy nie przyznał się do winy. Gdy przedstawiano mu pierwsze zarzuty, tłumaczył śledczym, że nie molestował swoich pacjentek. Jak twierdził, miała być to jedynie forma badania. Prokuratura powołała jednak biegłego, który stwierdził, że takiej metodologii w medycynie nie ma.
Mężczyźnie może grozić kara do 12 lat więzienia.