W sobotę, 15 listopada w Gniewinie rodzina i przyjaciele pożegnali 16-letniej Maję, która zginęła w tragicznym wypadku samochodowym. Msza święta pogrzebowa odbyła się kościele pw. św. Józefa Rzemieślnika.
– Właściwie dzisiaj wszyscy stanowimy jedną rodzinę. Jedną wspólnotę, bo wszyscy przeżywamy ból rozstania. To, że życie Mai zostało tak nagle przerwane, to przecież tylko była wiosna życia. Przed nią jeszcze tak wiele marzeń, planów życiowych, zadań, a to tragiczne wydarzenie rodzi w naszych sercach żal, ból. Stawia pytania, rodzi pytania, które pozostaną bez odpowiedzi – mówił do zgromadzonych żałobników duchowny.
Zobacz: "Śmierć Kingi boli jak otwarta rana". 16-latka zginęła w wypadku. Słowa księdza poruszają do głębi
– Zawsze pozostanie w pamięci jej obecność. Wcześniej razem z Kasią, takie dwie dziewczynki, dwie siostry, przychodziły, stawały na mszy świętej. (...) W miarę dorastania wiele spraw stawało się jej bliskich, drogich. Kochała bezgranicznie rodziców, nieraz była dla Was wsparciem, tak bardzo zależało jej na Waszym dobru. Chciała, żeby ognisko promieniowało ciepłem miłości (...). Razem z Kingą odeszła, w tych samych okolicznościach, tego samego dnia. To była prawdziwa przyjaźń – wyjaśniał ksiądz i dodał: – Maja dalej z nami jest, bo miłość trwa i rodzi nadzieję na spotkanie.
Kilka godzin wcześniej pochowano inną ofiarę wypadku - 16-letnią Kingę. "Śmierć Kingi boli jak otwarta rana. Rana, która powstała nagle w sposób, który nikt się nie spodziewał" - mówił ksiądz.
W nocy z 11 listopada na 12 listopada Kinga i Maja przebywały u Michała G. w mieszkaniu. 17-latek bez wiedzy rodziców wziął kluczyki od samochodu. W pewnym momencie volkswagen passat zjechał z drogi i roztrzaskał się na drzewie. Kierowca nie miał bez prawa jazdy. Mężczyzna z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Badanie alkomatem wykazało u niego 0,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wyjściu ze szpitala nastolatek został zatrzymany. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a także prowadzenia pojazdu bez uprawnień i po alkoholu. Michał G. będzie odpowiadał za swój czyn jak dorosły. Został aresztowany na 3 miesiące. Grozi mu 8 lat więzienia.