Czy śmierci pani Agnieszki można było uniknąć? [ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE]

i

Autor: Pixabay.com Czy śmierci pani Agnieszki można było uniknąć? [ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE]

Wejherowo: Pani Agnieszka zmarła w objęciach męża! Szpital nie pomógł? Szokujący materiał "Interwencji"

2021-06-23 8:45

Pani Agnieszka miała zaledwie 43 lata. Umarła niedługo po powrocie ze szpitala w Wejherowie, dokąd zabrała ją karetka pogotowia. Niecałe dwa tygodnie wcześniej odwiedziła SOR w towarzystwie męża. Jak relacjonuje wdowiec, jego partnerka miała drgawki i na chwilę straciła przytomność. Źle się czuła już od jakiegoś czasu. Gdy trafiła do szpitala przed północą 25 maja, nie mogła nawet złapać powietrza. Mimo to, już 12 godziny później kobietę wypisano do domu. Niestety, już 3 godziny po powrocie zmarła. Materiał wyemitowany w programie "Interwencja" telewizji Polsat przedstawia całą wstrząsającą historię z perspektywy męża pani Agnieszki. Jego słowa wyciskają łzy. Jak tłumaczy się szpital?

Pani Agnieszka zmarła niespodziewanie w wieku 43 lat, zaledwie kilka godzin po opuszczeniu szpitala. Jak przyznaje pan Krzysztof, opuściła go "najbardziej kochana osoba na świecie". Pani Agnieszka zostawiła również ich 12-letniego syna, który choruje na Aspergera. Odeszła dokładnie w Dzień Matki. - Najtrudniejszy był moment, gdy umierała mi na rękach. Te jej drgawki... Po trzecim ataku przestała się ruszać. Położyliśmy ją na podłodze. Pogotowie zaczęło reanimację, ale nie dało się uratować żony - opowiada pan Krzysztof dziennikarzom "Interwencji" Polsatu. Para była małżeństwem od 13 lat. Nic nie zapowiadało tragedii. Kobieta w połowie maja źle się poczuła. Miała drgawki i cała się trzęsła. Gdy mąż zawiózł ją na SOR, otrzymała wówczas "zastrzyk przeciwbólowy i jakąś zawiesinę". - Dali jej zastrzyk, syrop i kazali jechać do domu - mówi pan Krzysztof. Po niecałych dwóch tygodniach pani Agnieszka znów trafiła do wejherowskiego szpitala. Tym razem przywiozło ją tu pogotowie. Nie zrobiono jej jednak prześwietlenia. Nie kazano też zostać na obserwację. Czy można było zrobić coś więcej?

Rzeczniczka szpitala miała odmówić rozmowy autorom wstrząsającego reportażu. - Informuję, iż świadczenia SOR służą wykluczeniu aktualnego zagrożenia życia lub udzieleniu świadczeń w przypadku, gdy to zagrożenie zostało stwierdzone. W przypadku Pani Agnieszki, po wnikliwej diagnostyce [...], takie aktualne zagrożenie życia wykluczono - przekazała w przesłanej wiadomości Małgorzata Pisarewicz, dyrektor ds. komunikacji społecznej i promocji Szpitali Pomorskich. Spółka ta skupia największe tego typu placówki w regionie.

To już kolejny szokujący materiał dziennikarzy Polsatu o zdarzeniach w wejherowskim szpitalu. Czytaj więcej w artykule Odesłali ją ze szpitala. Urodziła na podłodze w łazience, dziecko nie oddychało [KLIKNIJ TUTAJ].

Sonda
Jak oceniasz polską służbę zdrowia?
Nowy spot zachęcający do szczepienia na koronawirusa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki