- Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok 30 lat więzienia dla Ferida O. za zabójstwo 68-letniego Andrzeja S. w Chojnicach.
- Sprawca udusił ofiarę, podpalił ciało, a następnie ukradł jej samochód, co doprowadziło do kolejnych przestępstw.
- Mimo odwołań prokuratury i obrony, sąd uznał, że zabójstwo nie nosiło znamion szczególnego okrucieństwa, a sprawca ma szansę na powrót do społeczeństwa.
Do sądu odwoławczego został doprowadzony z gdańskiego aresztu Ferid O. W rozprawie uczestniczyli jego obrońca oraz prokurator. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji w zakresie kary. Skazał mężczyznę na karę łączną 30 lat pozbawienia wolności, wykonywaną w systemie terapeutycznym, z zastrzeżeniem, że oskarżony może skorzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu 20 lat kary.
Ponadto sąd zasądził od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonej — żony Andrzeja S. — kwotę 150 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Orzekł także wobec Ferida O. zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat.
Do zabójstwa 68-letniego Andrzeja S. doszło doszło 8 marca 2024 r. w Chojnicach, w domu, w którym skazany Ferid O. był sublokatorem. Ofiara przyszła dokonać drobnych napraw na posesji. Mężczyzna zadał Andrzejowi S. ciosy szufelką do wybierania popiołu, a następnie go udusił. Po zabójstwie oblał ciało łatwopalną substancją i podpalił.
Po zbrodni ukradł samochód należący do mężczyzny i porzucił go w miejscowości Korne na Kaszubach. Następnie dostał się do Gdyni, gdzie popchnął Barbarę N. i zabrał jej telefon komórkowy, portfel z gotówką, dokumenty osobiste i pojazdu oraz samochód.
Śledczy wskazywali, że tego dnia Ferid O. próbował również wyrwać Monice K. plecak, portfel i telefon komórkowy, ale kobieta zdołała się obronić. Miał również wybić kamieniem szybę w samochodzie.
Sąd pierwszej instancji uniewinnił oskarżonego od zarzutu wybicia szyby oraz próby rozboju na Monice K., a także zmienił kwalifikację czynu, uznając, że zabójstwo nie miało charakteru szczególnego okrucieństwa.
Obrońca mężczyzny w apelacji domagał się złagodzenia kary. Prokuratura natomiast wniosła o dożywotnie pozbawienie wolności, uznanie oskarżonego za winnego wybicia szyby i próby rozboju, a także o zmianę kwalifikacji na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
W środę (19 listopada) sędzia sprawozdawca Joanna Mielec, uzasadniając wyrok, stwierdziła, że sąd odwoławczy przychylił się do stanowiska sądu pierwszej instancji.
Sam fakt, iż w tej sprawie doszło do zadania szeregu ciosów, a następnie duszenia, jakkolwiek to nie brzmi, jest zwykłym - w aspekcie kwalifikacji z art. 148 par. 1 Kodeksu karnego - sposobem pozbawienia życia człowieka.
- uzasadniała sędzia Mielec.
Dodała, że w tym przypadku brak jest podstaw do przyjęcia kwalifikacji zaostrzonej. Sędzia wskazała również, że Ferid O., który pochodzi z rodziny polsko-jordańskiej, miał „dobry start życiowy, zdobył wyższe wykształcenie”.
Mielec zwróciła uwagę, że mężczyzna odurzał się lekami dostępnymi na receptę oraz różnymi środkami odurzającymi, które zdobywał nielegalnie, a następnie łączył je ze sobą. Podkreśliła, że oskarżony znał ich działanie na swój organizm. - Mimo to wybrał taką, a nie inną drogę radzenia sobie z trudnościami życiowymi, które ostatecznie spowodowały u niego taką reakcję fizjologiczną, jaka wystąpiła w tym przypadku – dodała sędzia.
Mielec wskazała, że biegli stwierdzili, iż z jednej strony stan oskarżonego wyłączał jego pełną poczytalność - nie panował nad swoim zachowaniem i nie miał pełnego rozeznania. Z drugiej jednak strony, zgodnie z przepisami karnymi, skoro znał wpływ środków odurzających na swój organizm, powinien był kalkulować ryzyko.
Sędzia podkreśliła, że okolicznościami łagodzącymi są niekaralność i dobra opinia o oskarżonym. Dodała, że możliwość poddania go działaniom terapeutycznym uzasadnia odstąpienie od orzeczenia kary dożywotniego pozbawienia wolności, pozostawiając perspektywę jego ewentualnego powrotu do społeczeństwa w przyszłości — w stanie niezagrażającym innym osobom.
Skazany Ferid O. w trakcie rozprawy powiedział, że nie pamięta tego co zrobił. - To co się stało jest tragedią. Nie jestem w stanie się bronić (...). Po śmierci mamy wszystko szło gorzej (...). Chciałbym złożyć kondolencję dla rodziny – powiedział. Wyrok jest prawomocny.