Wypadek pod Wyszkowem. Kierowca BMW zginął na miejscu
Do tragedii doszło w sobotę, 19 czerwca. Tuż po godzinie 16 rozpędzone BMW wjechało w przydrożne drzewa. Służby ratunkowe, które przybyły na miejsce, zastały roztrzaskany samochodów i ciało 30-letniego kierowcy. Na ratunek było za późno.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, samochód nie powinien w ogóle znaleźć się na drodze. Brakowało w nim drzwi, szyb, pasów bezpieczeństwa i oświetlenia. Wrak BMW, który pozostał po wypadku, to przerażający widok. Auto przypominało bardziej skorupę, niż sprawny pojazd. W środku znajdowały się tylko dwa fotele.
Polecany artykuł:
Akcja służb i śledztwo w toku
Na miejscu tragedii pracowały dwa zastępy straży pożarnej, policja oraz prokurator. Droga była całkowicie zablokowana. Służby prowadziły czynności śledcze i zabezpieczały teren. Trwało również usuwanie wraku pojazdu i uprzątnięcie drogi.
Policja pod nadzorem prokuratora będzie teraz ustalać dokładne przyczyny i okoliczności tego tragicznego wypadku. Dlaczego 30-latek wsiadł za kierownicę tak niebezpiecznego pojazdu? Czy mężczyzna był trzeźwy? To pytania, na które śledczy będą musieli znaleźć odpowiedź.
Ten tragiczny wypadek to kolejne przypomnienie o tym, jak ważne jest bezpieczeństwo na drodze. Sprawne technicznie pojazdy, przestrzeganie przepisów ruchu drogowego i trzeźwość za kierownicą to absolutna podstawa.