- W nocy na warszawskim Mokotowie doszło do brutalnego ataku nożownika, w wyniku którego 46-letni mężczyzna trafił do szpitala.
- Świadkiem zdarzenia była partnerka poszkodowanego, która wezwała pomoc.
- Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Jaki był motyw ataku?
Warszawa. Atak z nożem na Mokotowie
W nocy przy ulicy Dąbrowskiego na Mokotowie doszło do poważnego aktu przemocy. We wtorek, około godziny 21, do dyżurnego policji wpłynęło zgłoszenie o bójce dwóch mężczyzn w jednym z mieszkań. Na miejscu sprawa okazała się znacznie poważniejsza. 46-latek - zaatakowany przy użyciu ostrego narzędzia - znajdował się już pod opieką zespołu ratownictwa medycznego. Został przetransportowany do szpitala. - Obecnie jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazała "SE" asp. szt. Marta Haberska, oficer prasowy mokotowskiej komendy. A sprawca? Nie było go w zasięgu wzroku - uciekł od razu po zdarzeniu.
Podejrzany zatrzymany po pościgu
Sprawca napaści nie próżnował. Udało mu się unikać policyjnych patroli przez kilka godzin, jednak nie mógł ukrywać się wiecznie. Wpadł w ręce stróżów prawa po godzinie 2 w nocy.
- Do sprawy został zatrzymany 37-letni mężczyzna. Funkcjonariusze wciąż są w trakcie zbierania materiału dowodowego - poinformowała asp. szt. Haberska. O co pokłócili się mężczyźni? Szczegóły na razie nie zostały ujawnione.
To już kolejne w ostatnich dniach zdarzenie o tak poważnym charakterze kryminalnym - szczęśliwie tym razem nie skończyło się tragedią. Wcześniej Elżbieta P. z miejscowości Mrozy przyznała się do zabójstwa swojego męża, 51-letniego Dariusza P., właściciela lokalnej stacji benzynowej. Zaledwie kilka dni później, ich 25-letni syn zginął pod kołami pociągu. We wtorek (9 grudnia) po południu w Ruścu (powiat pruszkowski) 52-letni Robert K. śmiertelnie ugodził nożem swoją byłą żonę, 46-letnią Kasię K. Kobieta zmarła na miejscu. Kłótnię byłego małżeństwa i brutalny atak mężczyzny obserwował ich 27-letni syn.