WARSZAWA: 9 godzin wyławiali citroena z Kanału Żerańskiego

2011-05-28 3:30

Kilka minut wystarczyło, by srebrny citroen poszedł na dno Kanału Żerańskiego na Białołęce. Zaparkowany zbyt blisko brzegu samochód stoczył się z pobocza i zniknął pod powierzchnią wody. Kierowca zdołał wyskoczyć, zanim auto utonęło.

Samochód należał do pracownika firmy remontującej most na Kanale Żerańskim. Mężczyzna zaparkował citroena nad samą wodą w okolicy ul. Marywilskiej. W czwartek po pracy około godz. 17 wsiadł do auta, nie zdążył jednak włożyć kluczyków do stacyjki, gdy citroen zaczął się staczać ze skarpy.

Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Gangsterzy napadali na tiry

Przerażony mężczyzna próbował hamować, ale auto sunęło wprost do kanału. Kierowca w ostatniej chwili wyskoczył z auta i bezsilnie patrzył, jak samochód znika pod wodą.

- Niewiele brakowało bym utonął - mówił roztrzęsiony właściciel citroena. Przez wiele godzin płetwonurkowie i straż pożarna próbowali wyłowić wrak. Auto udało się wyciągnąć na brzeg dopiero w piątek po południu. - Pod wrak włożono specjalną poduszkę pneumatyczną, która napełniona powietrzem wypchnęła samochód na powierzchnię - wyjaśnia st. asp. Grzegorz Trzeciak ze stołecznej straży pożarnej. Kierowca citroena został ukarany mandatem 200 zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki