Andrzej Maszkiewicz: Tutaj zginęli moi koledzy

2011-09-17 3:30

Szok, potworny wstrząs i niedowierzanie. Całe Piaseczno nadal żyje potwornym wypadkiem, w którym zginęli trzej koledzy - Łukasz K., Marcin K. i Marcin G. Koledzy i koleżanki zabitych palą na miejscu tragedii znicze. Nie mogą pogodzić się z tą tragedią.

- Chodziłem z Łukaszem do jednej klasy. To był świetny chłopak, koleżeński, uczynny, ale też odpowiedzialny. Nie wierzę, że najpierw pili, a potem wsiedli do samochodu i pędzili przez miasto - nie ma wątpliwości Andrzej Maszkiewicz (20 l.).

A policjanci sprawdzają, czy uczestnicy wypadku, również kierowca Marcin K., byli pijani. Chłopak cieszył się kupionym przed tygodniem szybkim autem. Niestety, ta radość kosztowała życie jego i dwóch innych dopiero co wchodzących w życie chłopaków.

Jedyną osobą, która wyszła praktycznie bez szwanku z wypadku, jest Oskar O. (20 l.). Chwilę po wypadku sam wydostał się z rozpołowionego wraku, poszedł na komendę policji i opowiedział, co się stało. Miał prawie promil alkoholu w organizmie. Nazwano go "dzieckiem szczęścia". Wszystko dlatego, że mundurowi, kiedy zobaczyli wrak wozu, nie mogli uwierzyć, że chłopak ocalał.

- Jego wersja wydarzeń musiała być skonfrontowana z ustaleniami policjantów - wyjaśnia st. asp. Maciej Piotrowski z Komendy Powiatowej w Piasecznie. Wszystko wskazuje na to, że mówi prawdę - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki